wtorek, 9 czerwca 2015

(Wataha Burzy) od Hoax'a

Stanąłem w otwartych drzwiach do pokoju zajmowanego przez Hebi i Ice'a i czekałem aż drobna, czarnowłosa postać krzątająca się po pomieszczeniu wreszcie mnie zauważy. Chwilę to trwało, zanim wyrwana z zamyślenia Hebi podniosła na mnie rubinowe oczy. Dziewczyna otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale ją uprzedziłem.
- Drzwi były otwarte - wzruszyłem ramionami.
Nie czekając na zaproszenie od młodszej siostry, wszedłem do środka. Przez chwilę mierzyła mnie wzrokiem, niebezpiecznie mrużąc przy tym oczy.
- Zgaduję, że nie przychodzisz w odwiedziny...
- Czemu tak myślisz?
- Ostatnio nie mieliśmy okazji porozmawiać. Mam na myśli NORMALNĄ rozmowę - Hebi mówiła cicho, ale w jej głosie wyraźnie dało się wyczuć zawód. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Cholera, czy ta dziewczyna musi grać mi na nerwach przy każdym spotkaniu? Czułem się winny i bez jej uwag...
- Cóż - westchnąłem - tym razem twój niezawodny zmysł zawiódł. Po prostu mi ciebie brakuje siostrzyczko...
W milczeniu patrzyłem jak twarz Hebi się zmienia, a jej chłodne spojrzenie zdaje się topnieć z sekundy na sekundę.
Uśmiechnąłem się do siebie.
- Słyszałem, że nie najlepiej zniosłaś podróż.
- Skąd wiesz?
- Mały ptaszek mi powiedział...
- Bardzo zabawne.
- Minąłem się z Ice'm na korytarzu. Jak się czujesz teraz?
- Lepiej. Dużo lepiej - siostra posłała mi krzywy uśmiech. - A co u ciebie?
- Bywało lepiej - wzruszyłem ramionami. Nie chciałem dać po sobie poznać, jak boli mnie to, że znowu zostawiłem Faith. Najchętniej zostałbym tam razem z nią. Hebi najwyraźniej nie dała się zwieść, bo uśmiechnęła się przebiegle, jednak nic nie powiedziała. Kontynuowałem -  Lepiej zastanówmy się co teraz. Wynieśliśmy się z Niemych Gór, ale to nie znaczy, że będzie nam lżej. Pewnie nie wszystkim uda się tu od razu zadomowić...
- Coś czuję, że nie dogadamy się z wampirami...- wtrąciła Hebi.
-...do tego...- urwałem. Zapędziłem się trochę zbyt daleko, nie chciałem niepokoić młodszej siostry takimi informacjami, ale widząc jej pytające spojrzenie zrozumiałem, że nie mam już odwrotu - Do tego dochodzi Rada.
- Co? Martwisz się Radą? - prychnęła Hebi - Niby co mogą nam zrobić w tym momencie?
- Tego nie wiem. Nie wiem ilu członków Rady ocalało, nie wiem czy ktokolwiek kontynuuje ich działalność, ale kiedy zorientują się, że opuściliśmy Nieme Góry mogą zrobić się naprawdę upierdliwi...Nadal nie wiemy co stało się z Alexius'em.
Hebi spochmurniała.
- Zawsze martwisz się na zapas - powiedziała w końcu, chociaż prawdopodobnie myślała o czymś innym. - Lepiej będzie jeśli na razie skupimy się na szukaniu mieszkań i pracy. I nie zwracaniu na siebie uwagi.
Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.
- Pewnie masz rację...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz