niedziela, 28 czerwca 2015

Od Mac'a

- Robię się sentymentalny.
Po raz kolejny stwierdziłem fakty.
Po raz kolejny westchnąłem głośno.
I po raz kolejny nikt tego nie usłyszał.
Od jakiegoś czasu praktycznie całe dnie spędzałem na przyglądaniu się uchodźcom z Niemych Gór. Jeszcze trochę i będę mógł to uznać za moje oficjalne hobby, pomyślałem. Już przeszło 30 minut przyglądałem się czytającej książkę Hebi. Kiedy byłem młodszy widziałem jak pewien mężczyzna z Rady, który stracił żonę załamał się do tego stopnia, że zaczął gadać z nagrobkiem. Nie znałem jego imienia, ale w myślach nazywałem go po prostu "Czubkiem" albo "Świrem". Przecież to oczywiste, że nagrobek mu nie odpowie. Nie myślałem wtedy, że to działa w obie strony.
Plusem było to, że coraz dłużej mogłem przebywać poza Niemymi Górami - właściwie wracałem tam, kiedy chciałem, a nie kiedy musiałem. Minusem, że w sumie nic mi to nie dawało. Nadal nie mogłem porozumieć się z nikim, wyłączając Hespe, ale ostatnio nawet z tym miałem problem.
Uśmiechnąłem się do siebie gorzko i zacząłem kląć na czym świat stoi. A ona tylko przewracała postrzępione strony książki i co jakiś czas poprawiała niesforne kosmyki opadające jej na czoło.
To naprawdę było nie do wytrzymania.
***
Doszedłem do wniosku, że jeśli dalej będę spędzał całe dnie na gapieniu się na starych przyjaciół wpędzę się w depresję i jeszcze się kurwa tulipanem potnę. Z dwojga złego wolałem już towarzystwo wiewiórek i szerszeni, które jako jedyne nie opuściły jeszcze Niemych Gór. Po przeprowadzce do Vegas zmiennokształtnych, zwierzęta zaczęły masowo opuszczać to miejsce, widocznie nawet one wyczuły, że coś się święci. Miejsce, które jeszcze miesiąc temu byłem gotów nazwać domem wyglądało jak cmentarzysko. Pojedyncze kopce i niewielkie wzniesienia przywodzące na myśl kurhany tylko dopełniły wizerunku. Cholera, co się dzieje z tym miejscem?
Za plecami usłyszałem szmery, coś jakby ściszone głosy. Odruchowo chciałem się ukryć.
- Ale jak to w ogóle możliwe?!
- Przecież nie mogli tak po prostu wyparować!
- W ogóle nie czuję ich energii..
Dwoje ludzi. Tylko słyszałem ich głosy, byłem zbyt daleko, żeby ich zobaczyć. Nie wyglądało na to, że mogą wyczuć moją obecność, po za tym byli pochłonięci kłótnią, więc postanowiłem do nich podejść.
- Jesteście do niczego - zmroziło mnie. Do rozmowy dołączył trzeci głos, ten rozpoznałem do razu - To oczywiste, że tu nie zostaną, idioci.
- Ale, Panie, w takim razie...
- Milcz - Alexius uciszył jednego z mężczyzn - szatyna średniego wzrostu. - Z każdym słowem stajesz się coraz bardziej irytujący. Nie przerywaj mi, szczurze.
Pomyślałem, że określenie "szczur" pasowało do niego idealnie. Mężczyzna był chudy, a jego twarz do złudzenia przypominała gryzonia. Tylko czekałem aż ze spodni wypadnie mu łysy ogon.
- Uciekli. Próbują ukryć się wśród ludzi. Żałosne. Odeszli, ale nie wszyscy...- usta Alexiusa wykrzywił grymas, który tylko dzięki doświadczeniu rozszyfrowałem jako uśmiech.
- Panie, dziewczyna uciekła z dzieckiem...- bąknął drugi mężczyzna- postawny blondyn. Był wyższy od Alexiusa o ponad głowę, co nie zmieniało faktu, że w tym momencie przypominał dziecko, które nabroiło i czeka na karę.
- Wiem. To bez znaczenia, i tak będzie moja. Ona i ten smarkacz.
Zapanowała cisza. Żaden z pachołków nie odważył się jej przerwać.
- A co do projektu - zaczął mój ojciec - jak przebiegły testy?
Zbliżyłem się jeszcze bardziej chcąc usłyszeć jak najwięcej.
- Doskonale - Szczur wyraźnie nabrał pewności siebie. - 8 na 10 obiektów przeszło testy pomyślnie, to znaczy...żyje.
- Żyje to trochę za dużo powiedziane - wtrącił się wysoki. - Po przebudzeniu żaden nie odzyskał pełni świadomości. Cholera, ożywianie zmarłych to naprawdę brudna robota...
- O to chodzi - Alexius zignorował drugą część wypowiedzi - Przecież zmarli głosu nie mają...
Przez chwilę zdawało mi się, że Alexius patrzy mi prosto w oczy.
- Lar'a przydzielono już do zwykłej jednostki - kontynuował Szczur - Reszta niedługo powinna skończyć testy.
- Doskonale. Co? Co to za spojrzenia? Myślicie, że tego nie widzę?
- Panie...A co z...
Gdybym miał pod ręką coś ostrego prawdopodobnie bym tym rzucił. Najlepiej w głowę mojego ojca. Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
- Ach, To - na twarz Alexiusa powrócił "uśmiech" - Jeszcze przyjdzie na To czas.
- Ty jebany...

8 komentarzy:

  1. Wow... Co wy ze mną robicie?! Wow xd Ty, Nataniel, Kayla i Hespe to moje ulubione postacie. Gdy tylko widzę nowe opo z waszym imieniem.... nie mogę oddychać <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ust mi to wyjąłeś, kochany Anonimku. Podpisuję się pod tym obiema rękami ;p

      Usuń
  2. No chyba was głowa boli
    Dojebaliście ;-;
    I jeszcze urwane w takim momencie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło patrzeć, że łapiecie się na nasze małe sztuczki :)

      Usuń
  3. Świetnie, szkoda, że nie dłuższe :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetneee...<3 Jak zawsze nie moge przestać czytać...
    Mac! Kiedy ciąg dalszy bo mi dupe urywa z niecierpliwości ;____;

    OdpowiedzUsuń
  5. I co, Mac będzie tak teraz pisał ciągle sam, kiedy mu się zachce? xD
    Nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że utrzyma poziom ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  6. A czy Hespe czasem nie wskrzesza? Może by tak kiedyś Maca?
    ...kiedyś ,bo jak do tej pory te opo po śmierci są świetne ;)

    OdpowiedzUsuń