piątek, 12 czerwca 2015

(Wataha Ognia) od Tsukikasu

Z notatnika Tsukikasu (dzień 1)

Niby był to dzień jak wszystkie inne:  ciepło "jak cie mogę", ptaki  nie śpiewały, w mieście jak zwykle ruch od  rana, słońce zaczynało wschodzić... nic nowego.
Niestety nie mogłem długo tu siedzieć i przyglądać się wschodowi słońca, gdyż ścigała mnie ta głupia zielarka… no i przygoda wzywała, muszę w końcu znaleźć jakąś  watahę,  ale nie taką  jak te  tu…
*
Zapisałem na kartkę notatnika, schowałem z powrotem do niebieskiego plecaka i szybko ruszyłem w drogę.
Niektórzy zastanawiali się po co mi to było?
No co?  Po prostu wziąłem trochę więcej ziela leczniczego, niż miałem wziąć, przyda się przecież na długą drogę w razie ran, co nie?
Wtedy objawiła się też moja kolejna moc...teleportacja. No i przeteleportowałem się na… drzewo przy Watasze Luster.
Niestety źle się po tym teleporcie czułem, więc zostałem na drzewie i uciąłem sobie drzemkę.
Zielarka skapnęła się 2 dni później przy liczeniu towaru  i zaczęła o mnie wypytywać  i skarżyć się wszystkim okolicznym watahom,  które dawniej  odwiedzałem .
Dowiedziałem się tego niedawno od sokoła,  który nadlatywał z tamtych stron.
-Był tutaj ten Uki?! Głupi złodziej nie zapłacił za kolejną garść  zioła! – mówił, że krzyczała.
Taa, Uki…tak na mnie wołali, sam nie wiem czemu, może kiedyś  jakiś dzieciak tak powiedział i mi się zostało?
No, ale ja to ja i już dawno byłem daleeeko.
Tak. Rozumiem  mowę zwierząt dzięki naszyjnikowi od brata… muszę go odnaleźć, to jedyny członek mojej rodziny, który jeszcze żyje, który opuścił mnie jak byłem małym wilczkiem …i jako jedyny przeżył,  tak jak później ja… 
Wczoraj słyszałem od  wiewiórek, że podobno zmierza na południe, ale nie wiedzą gdzie.
Muszę go odnaleźć.

Z notatnika Tsukikasu (dzień 2)

W  środku nowego, nieznanego mi lasu, niedaleko miasta, z którego wyruszyłem, nie spotkałem jeszcze żywej duszy.
Ruszyłem truchtem w głąb gdzie drzewa rosły, a przynajmniej powinny rosnąć gęściej.
Zobaczymy co tu znajdę.
*
Ta część lasu wydawała się ciemniejsza, może dlatego, że drzewa spowijała na pewnej wysokości mgła…
Po zapisaniu kolejnej notki wstałem i próbowałem się teleportować metr dalej, niestety nie udawało mi się wcale…
Wkurzony poćwiczyłem  tylko rzuty  kulami powietrza.
Nagle usłyszałem  kroki  i  szybko okryłem się niewidzialnością.
Przypadkiem  jednak  szturchnąłem o drewnianą, wiszącą z drzewa gałązkę…
Opadła na ziemie z trzaskiem.
-Kto tu jest?!- rozległ się kobiecy, ale  niezadowolony  głos kilka metrów ode mnie, a ja
milczałem  i stałem w miejscu.
Usłyszałem  prychnięcie i odgłos oddalających się  kroków, ale nikogo nie zobaczyłem…
Gdy wszystko ucichło… zawróciłem w szybkim biegu.
*
Ktoś tam  jest… ktoś, kto pachnie niebezpieczeństwem…
Woląc być niezauważonym  na razie pozostałem w osłonie niewidzialności.
Zawróciłem  do początku  lasu  i postanowiłem przejść  tajemniczą część mglistego lasu dookoła, biegnąc w  niewielkiej odległości od niego. Tak będzie bezpieczniej…
*
Noce spędzam przy małym ognisku  pół mili od lasu. Leżę sobie w ludzkiej postaci i zawsze rozmyślam wtedy o moim bracie, próbuję sobie go przypomnieć… ale pamiętam tylko jego blond włosy…
Gdy robię się zmęczony bawię się ogniem (w końcu mnie wcale nie parzy) i powoli zasypiam.

Z notatnika Tsukikasu (dzień 3)

Las ciągnie się niemiłosiernie… nie widać końca, ale wciąż idę.
*
Biegnę i obserwuję i końca nie widać… Wahałem się przez chwilę, ale w końcu odważyłem się znów wkroczyć do tego dziwnego lasu… brzuch tak burczał mi z głodu jak nigdy, a ja wyczułem zapach królika… mmm… moja ulubiona przekąska, idealna na śniadanie.
Zaczaiłem się… i  hops! Już chwytam jednego za szyję. Za chwile błyskawicznie dorwałem jeszcze 2 i wyszedłem z nimi z lasu, by upiec je moim ogniem.
Gdy tylko wyszedłem z mrocznego lasu los mi dopisał… zobaczyłem dzięki wzrokowi smoka… kilka kilometrów od lasu polanę.
Schowałem szybko do plecaka króliki i popędziłem w tamtą stronę.
Miałem wrażenie, że ktoś za mną krzyczy, ale byłem tak szczęśliwy, że w końcu dotrę do końca tego dziwnego lasu, że nawet nie odwracałem się za siebie.
Gdy doleciałem wreszcie zziajany, zmieniłem się w człowieka, telekinezą wziąłem butelkę wody i wziąłem łyka, a jednocześnie usiadłem na łące, wyjąłem notatnik i zacząłem pisać.


Z notatnika Tsukikasu (dzień 4)

Udało się! Wreszcie dotarłem do drugiego końca tej mglistej części lasu!
Zatrzymałem się na polanie dzielącej ten las z innym, jakby jaśniejszym …może nawet czerwonawym  z daleka w blasku sło.. 
 *
-Powiedz mi kim ty kurwa jesteś?! I w ogóle to…! – odezwała się, lecz jej przerwałem… byłem w ludzkiej postaci,  upuściłem pióro i notatnik pozostawiając na kartce bazgroły, gdy rzuciła się na mnie wielka czarna wilczyca z brudnym od krwi pyskiem, przewracając  mnie na plecy.
Szybko zmieniłem  się w wilka.
-Fly, Fly, Fly !- krzyknąłem wchodząc jej w słowa i pojawiły się moje skrzydła, gdy nimi mocno zatrzepotałem  zrzuciłem z siebie wilczycę mocnym uderzeniem wiatru  i unosiłem się machając skrzydłami nad ziemią.
Wadera stanęła na równe nogi szczerząc kły i wściekle warcząc.
-Jestem Tsukikasu, proszę nie atakuj mnie!- powiedziałem  spokojnie i stanąłem  na ziemi.
Telekinezą schowałem do plecaka  rzeczy, które upuściłem jak się na mnie rzuciła.
-Masz pojęcie, że ścigam cię bez przerwy od kiedy wyżarłeś  MOJE śniadanie ?! Jesteś bezczelny! Nauczę cię, że mi się nie zjada śniadania, głucholcu!- krzyknęła i chciała się na mnie rzucić, ale
wtedy pojawił się między nami jakiś blond włosy chłopak stojąc na luzie i z totalnym spokojem…
Zaraz, to niemożliwe…! Brat?!
-Hebi, Alfo kochana… przecież ty go rozszarpiesz …lepiej odpuść, dużo jest królików u nas w lesie.- odezwał się
-Morda Nataniel! – warknęła –Z drogi!
-Ech…- westchnął.

(Hebi albo Nataniel? Mógłby ktoś?)

3 komentarze:

  1. Jasne, młody ;) Do zobaczenia / Nataniel

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem tylko maleńki problem z uwzględnieniem Niemych, ponieważ Wataha przeniosła się do Vegas. Mam nadzieje, że się nie obrazisz jak zmienię las w Niemych Górach na las koło Vegas / Nat

    OdpowiedzUsuń
  3. Nataniel!!! Ty żyjesz!!! Gdzie twoje opo? ~ Kayla

    OdpowiedzUsuń