sobota, 21 marca 2015

(Wataha Burzy) od Nataniela

Zacisnąłem boleśnie dłoń w pięść, patrząc jak Ice „Książę od siedmiu boleści” wychodzi z Hebi, z groty. W mojej głowie pojawiła się mieszanina zazdrości, złości i oburzenia. Ona będzie moja, blondasku. Pomyślałem uśmiechając się w duchu z wyższością i przez kolejną minutę wpatrywałem się w stronę, w którą poszła czarnowłosa ze swoim chłopakiem. 
Nagle usłyszałem cichy szmer, który i tak dźwięczał mi nieznośnie w uszach. Odwróciłem się w stronę blondwłosej dziewczyny, o której obecności kompletnie zapomniałem. Wyglądała na zdezorientowaną i … Smutną? Również patrzyła na wejście, które okrył mrok. Westchnąłem przeciągle i przeczesawszy dłonią włosy, przekrzywiłem zawadiacko głowę.
- Muszę przyznać, że trafiła na godną rywalkę – zagaiłem, patrząc na jej uroczą twarz. Trzeba było jej przyznać, że była naprawdę bardzo piękną młodą dziewczyną. Długie blond włosy, opadały jej na drobne ramiona, a szarobłękitne oczy wpatrywały się w dal ze smutkiem. Dorównywała urodą Hebi, której obraz jak na złość przysłonił me myśli. Szybko jednak odpędziłem go i ponownie spojrzałem na obecną przy mnie waderę. Jej oczy szkliły się delikatnie, a wargi delikatnie drżały.
- Hej, Mała. Nie pozwól się ranić – zacząłem ciepło, podchodząc do niej i siadając obok na łóżku – Oboje źle ulokowaliśmy swoje uczucia.
Spojrzałem na nią, szturchając delikatnie jej ramię. Ona jednak szybko odsunęła się ode mnie na odległość przedramienia, po czym objęła kolana i położyła na nich głowę.
- Przepraszam – usłyszałem nagle, cichy szept.
- Za co? – spytałem zdezorientowany.
- Przepraszam… Ja nie chciałam – wyszeptała, unosząc leciutko głowę. Z bólem popatrzyła na swą dłoń. Dłoń, która jeszcze kilka minut temu spoczywała na policzku Alfy.
Poczułem się lekko zmieszany w tej sytuacji, ponieważ wcale nie było mi lepiej. Cholera, co się ze mną dzieje? Dlaczego mięknę? Czułem chęć opieki nad tą drobną istotą. Nie było to to co czułem przy Hebi. Oczywiście, że nie to samo. Przy czarnowłosej cały drżałem, a moje serce wybijało szaleńczy rytm. Za to przy tej dziewczynie czułem dziwne ciepło, które czuje się na widok małego, nieporadnego szczeniaka.
Bez zastanowienia odgarnąłem zbłąkane kosmki jej złotych fal, po czym uśmiechnąłem się najcieplej jak tylko umiałem.
- Nie smuć się. Jeżeli cię nie zauważa to jego strata – odparłem z dziwnym przekonaniem.
Wadera rzuciła na mnie wzrokiem i uśmiechnęła się nieśmiało. Wciągnąłem powietrze do płuc, patrząc na nią i wtedy uderzyło to we mnie. Jej zapach wypełnij moje nozdrza sprawiając mi ból. Jej zapach różnił się od zapachu Hebi.
Duch.
- Rada się myliła. Są was dwie – warknąłem zdenerwowany, wstając gwałtownie z łóżka. Dziewczyna ze strachem poderwała głowę i spojrzała na mnie. Widząc jej przerażenie uspokoiłem się i podszedłem do niej ponownie. Ona jednak znowu się odsunęła. Przewróciłem, więc teatralnie oczami.
- Przepraszam… Nie chciałem cię wystraszyć. Po prostu mamy problem i mam nadzieję, że Rada nie wie o twoim istnieniu, bo jeżeli jest inaczej, to jesteś na prawdę w wielkim niebezpieczeństwie.
- Rada? – usłyszałem jej zduszony głos. Bała się. Czułem jej strach w każdej części mojego ciała.
W tym momencie przyrzekłem sobie, że będę ją chronił, ponieważ sprawiała, że chciałem się o nią troszczyć.
- Te kanalie cię nie dostaną. Obiecuję, mała - zmierzwiłem dłonią jej miękkie włosy. Dziewczyna oddała mi spojrzenie po czym opadła ciężko na plecy. Przewróciła się na bok i wtuliła twarz w pościel.
- Jesteś zmęczona. Idź spać. Zobaczymy się jutro – puściłem jej oczko, po czym widząc, jak jej twarz rozświetla uśmiech, mrugnąłem kilkakrotnie – Jak na mało ufną osobę, jesteś całkiem ufna.
Zaśmiałem się z barku sensu w mojej wypowiedzi, a ona mi zawtórowała.
- Przypominasz mi kogoś -  wyjaśniła nieśmiało – Kogoś kogo znałam, gdy jeszcze miałam swoje dawne życie. Podobnie do niego się uśmiechasz i on też mówił na mnie „mała” .
Uśmiechnęła się, po czym przymknęła oczy.
- Dobranoc, Natanielu – szepnęła sennie, po czym odpłynęła.
- Dobranoc, Mała – odparłem cicho i ostatni raz rzuciwszy wzrokiem na jej sylwetkę wyszedłem z przytulnej groty, na korytarz.

Przeszedłem się trochę po jaskini, aż w końcu znalazłem odpowiednią dla mnie grotę. Wszedłem do niej i opadłem na coś co przypominało łóżko.
- Będzie jeszcze trudniej niż mi się wydawało – mruknąłem z niezadowolenia – Czuję, że Rada jeszcze nieźle namiesza.
Fuknąłem i przymknąwszy powieki, pomyślałem o czarnowłosej Alfie. I z jej uśmiechem przed oczami, oddałem się w objęcia Morfeusza. 

( Hespe, Hebi? Co fajnego wam się śniło?)

1 komentarz: