sobota, 28 marca 2015

(Wataha Wody) od Ice'a

-Uwierz albo zabij.-Dziewczyna wpatrywała się z determinacją w Rena. Stałem obok i niemal widziałem jak bardzo musi ze sobą walczyć.
Ren powoli wciągnął powietrze i rzucił mi krótkie spojrzenie, po czym znów skierował wzrok na dziewczynę.
-Możesz z nami zostać.- powiedział w końcu, odwracając się w stronę drzwi.- Tylko się nie zadomawiaj. Za kilka godzin opuszczamy to przeklęte miejsce...-rzucił jeszcze przez ramię i wyszedł.
Przez kilka sekund po prostu stałem z założonymi rękami, mrużąc oczy na widok Nataniela wciąż stojącego przy wejściu. Niepokoił mnie ten koleś, a zwłaszcza jego szczególe zainteresowanie Hebi.
-Powiedz mi...- zwróciłem się do niego.- Jakie zadanie przydzielono ci jako łowcy, kiedy tu przybyłeś? - Czułem jak mój puls przyspiesza odrobinę. Dlaczego wcześniej nie zadałem mu tego pytania?
Chłopak zbladł ledwo zauważalnie, ale zachował pewny siebie uśmieszek. Prawdopodobnie nigdy się z nim nie rozstawał.
-Miałem znaleźć dziewczynę.
-JAKĄ dziewczynę?- Zacisnąłem lekko zęby.
-Dziewczynę władającą żywiołem Ducha. Sol.- popatrzył mi wyzywająco w oczy.- Wiem, że jest tutaj szczególnie chroniona, ale uwierz mi, że gdybym chciał wykonać swoje zdanie, już dawno byłoby po krzyku. A więc to, że jak do tej pory nie zbliżyłem się do dziewczyny nawet na jeden krok, powinno przekonać cię o moich czystych zamiarach.
-Masz szczęście, że Ren nie wie po co tutaj przyszedłeś.- syknąłem.- Byłbyś już martwy.
-Dlatego właśnie byłoby miło, gdybyś jednak powstrzymał się od wyjawienia mu tej rewelacji.-Nataniel uśmiechnął się, niewzruszony.
-Zobaczymy.-warknąłem i wyszedłem z groty, trącając go przy tym ramieniem.

*
Krążyłem po grocie, szukając przedmiotów, które przydałyby się nam w ludzkim mieście. 
Niewiele tego było. Jakieś ubrania, kilka starych listów od matki, parę książek...I to wszystko. Rzeczy Hebi stanowiły równie mały dobytek, w którego skład wchodziła niewielka ilość ciuchów, stara księga czegoś tam, trochę noży o interesującym kształcie, szczotka do włosów i jakieś drobiazgi o mniejszym bądź  większym znaczeniu. Wrzuciłem wszystko do lnianej torby i rzuciłem jeszcze raz okiem na pokój. Teraz wydawał się jeszcze bardziej ponury niż wcześniej. Na samym środku zostało jedynie dość liche łóżko, pozbawione nawet jakiegokolwiek koca lub kołdry. Żyliśmy doprawdy w skromnych warunkach....
Zamknąłem drzwi z trzaskiem i ruszyłem korytarzem, zaglądając do pozostałych grot. Większość była już pusta, a w ich wnętrzu unosił się ponury zapach smutku i żalu. 
W jednej z nich znalazłem Hespe. Siedziała na łóżku i ze wzrokiem skierowanym na podłogę nuciła coś pod nosem. 
-Gotowa?- Spytałem.
-Nie miałam ze sobą żadnych osobistych rzeczy.-wzruszyła ramionami.-Więc tak. 
-Chodź ze mną.-Wziąłem ją za rękę.- Kiedy już będziemy na miejscu będziesz miała mnóstwo niepotrzebnych szpargałów. Osobiście o to zadbam.- Posłałem jej ciepły uśmiech.
-Nie wątpię...- Uśmiechnęła się smutno i poszła w ślad za mną, cały czas trzymając mnie za rękę. 
W głównej grocie siedzieli już wszyscy pozostali. Przejechałem po twarzach zebranych, próbując przypomnieć sobie ich wszystkie imiona. Ta nowa, Aria, siedziała pod ścianą, okrywając się ramionami. Cała trzęsła się z zimna. Rzuciłem okiem na to, co zostało z jej bluzki i bez słowa podałem jej mój t-shirt. Uśmiechnęła się wdzięcznie, sprawiając, że moje wszelkie wątpliwości dotyczące jej prawdomówności rozwiały się niczym dym z dogasającego na środku groty ogniska. 
Poszukałem wzrokiem Hebi i znalazłem ją, śmiejącą się z Natanielem kilkanaście metrów dalej. Czułem jak narasta we mnie irytacja. 
Ruszyłem w ich stronę, rzucając Hespe przepraszające spojrzenie, mówiące coś w rodzaju "Za chwilę wrócę". Dziewczyna kiwnęła głową ze smutkiem i przysiadła obok Arii, ubranej teraz w moją koszulkę. 
-Spakowałem nasze rzeczy- oznajmiłem Hebi, przygarniając do siebie czarnowłosą Alfę Burzy i ignorując Nataniela. Pachniała tak słodko. Mieszanką piżma, kwiatów i wanilii.
-Świetnie. A jak wytłumaczysz mi to, że tamta dziewczyna jest w twojej koszulce?-Uniosła brew, krzyżując ręce na piersiach. 
-Było jej zimno.-Wzruszyłem ramionami, całując ją w podbródek. 
Nataniel obserwował nas z irytacją, co- nie ukrywam- sprawiało mi niewypowiedzianą przyjemność. 
-Gotowi do drogi?- Spytał Devon, który dołączył do naszej grupki. 
- Czekamy jeszcze na Faith, Rena i Sol.- powiedziałem i wtuliłem twarz w miękkie włosy Hebi.

(Reszta spakowana?)


14 komentarzy:

  1. eh Ice... tyle dziewczyn na ciebie leci a ty tego nie zauważasz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki czaruś xd oj oj... Dziewczyny, nie dajcie się... Przecież jest tylu innych xd np. Nataniel :3 ciasteczko mmmm... Czemu wy tego nie widzicie. On jest boski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nataniel jest taki "boski " troszkę na siłę w mojej opinii. Ice jest bardziej autentyczny w tym jaki jest i co robi

      Usuń
    2. Czuję się urażony :'( / Nataniel

      Usuń
    3. mi Nataniel bardziej przypomina Maca albo (trochę mniej) Rena niż Icea :///

      Usuń
    4. Z której strony Nataniel jest "boski" na siłę?

      Usuń
  3. Podpisuję się pod tym obiema rękami xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu są tu dwa takie same komentarze?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ice jest kochany <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uważam, że obaj są świetni, ponieważ są to dwie różne, odległe osobowości, przez co każdy z nich ma w sobie coś niepowtarzalnego i swojego <3

      Usuń
  6. Ludzie, wszyscy na tym blogu są świetni! /Były użytkownik :)

    OdpowiedzUsuń
  7. masz rację, szkoda tylko że nie piszą... :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Aj tam, ale są! I mi się podobają wszyscy. Z drugiej strony nie jako czytelnik można ich świetnie poznać i są naprawdę wspaniali i cudownie piszą :)

    OdpowiedzUsuń