sobota, 7 marca 2015

(Wataha Wody) od Hespe

Szłam tuż koło niego, a jego ręka, która spoczywała na mej tali sprawiła, że czułam się bezpieczna. Biłam się z własnymi myślami, ponieważ już od bardzo dawna nie czułam się tak w czyimkolwiek towarzystwie. Od razu przypomniała mi się uśmiechnięta twarz Mike’a – przyjaciela, który mnie zdradził. Szybko odpędziłam ten obraz i popatrzyłam na twarz chłopaka idącego koło mnie. Jego uśmiech i obecność sprawia, że coś czuję. Coś czego do tej pory nie czułam do nikogo. Nie umiałam, więc tego określić, nie zmieniało to jednak faktu, iż było to coś więcej niż bezpieczeństwo. Moja głowa przepełniona była sprzecznościami, których nie mogłam zrozumieć. I jeszcze to, co się wydarzyło w dolinie. Nie miałam kontroli nad swym własnym ciałem i czułam się jak zniewolone zwierzę. Byłam jakby w innym świecie, a przede mną stała Ona. Jej twarz wykrzywiona była w bólu, niemal czułam go, tak jakbym była z tą zjawą jednym. Patrzyła na mnie zimnymi, martwymi oczami, a ja mówiłam. Poruszałam ustami, ale nie słyszałam i nie rozumiałam słów, które wypowiadałam. To było straszne. Jej oczy. Na ich wspomnienie przeszedł po mym ciele zimny dreszcz, przez co mocniej ścisnęłam ramię idącego teraz przede mną Ice’a.
Nagle moim oczom ukazało się sporej wielkości wejście do jaskini, która dzieliła się na wiele małych i dużych korytarzy. Przeszliśmy kawałek i chwilę później weszliśmy do głównej groty, z której rozchodziły się wejścia do kilku korytarzy.
- Mieszkasz tu sam? – spytałam zza pleców chłopaka, rozglądając się dookoła.
- Nie, na ogół jest tu pełno ludzi, a o całkowitej ciszy nie ma mowy. Widocznie poszli zapolować, ale spokojnie, niedługo wszystkich poznasz.
Przytaknęłam lekko głową na znak zrozumienia i ponownie przejechałam wzrokiem po sporych rozmiarów pomieszczeniu oświetlonym blaskiem płonących pochodni. Grota była przytulna, w co zapewne ktoś włożył wiele wysiłku, urządzając ją. 
- Naprawdę mogę tu zostać? – zapytałam niepewnie ze słabością w głosie, nadal opierając się o jego ramię.  Wolałam się upewnić, ponieważ nigdy nie lubiłam się narzucać innym. Nigdy nie liczyłam na jakąkolwiek pomoc, ponieważ „babcia” mawiała, że najlepiej jest liczyć tylko na siebie. Do tej pory, uważałam te słowa za święte, jednak teraz, patrząc na blondyna wątpiłam w ich słuszność. 
- Posłuchaj, ja jestem tutaj jedną z Alf i jeśli mówię, że możesz, to tak właśnie jest. Zaufaj mi – odparł stanowczo i z taką pewnością, że było to aż wyczuwalne. Ton jego głosu sprawił, że od razu mu uwierzyłam.
- Dobrze – powiedziałam nieśmiało i z równą nieśmiałością uśmiechnęłam się do niego – Dziękuję.
- Nie wiem, czy jest za co –potarł skroń – Poszukam ci jakiejś groty.
- Nie jestem już zmęczona, już mi lepiej. Powoli odzyskuję energię –  chciałam, aby o tym wiedział.
- Dobrze, skoro tak, to może porozmawiamy. Muszę ci dużo wyjaśnić. Im szybciej dowiesz się co tu się właściwie dzieje, tym lepiej.
Usiadłam wygodnie na kanapie, którą wskazał i popatrzyłam na niego wyczekująco. Chłopak zajął miejsce koło mnie i rzuciwszy na mnie jeszcze jednym spojrzeniem, zaczął mówić.
Opowiedział mi o sytuacji w miejscu, które nazywał Niemymi Górami. Powiedział o tym co było przed i po wojnie, która niestety zebrała swe żniwa. O poświęceniu mieszkających tu ludzi i o rządach Rady. Dowiedziałam się również, że nie jestem sama w tym wszystkim. Że jest ktoś taki jak ja. Dziewczyna o imieniu Sol, która wiele przeszła przez to, iż posiada moc, którą mam również ja.
W ciszy wchłaniałam informacje, które przekazywał mi Alfa. Analizowałam każdą z nich w mojej głowie, przez co nawet nie zauważyłam, iż skończył już mówić.
- To chyba wszystko, co powinnaś wiedzieć… – odparł, po czym popatrzył na mnie, czekając na mą reakcję.
- Już wcześniej wyczułam ból i śmierć, która naznaczyła to miejsce. Widziałam też…. – zawahałam się. Czy mogę mu o tym powiedzieć? Spojrzałam przelotnie w jego oczy i postanowiłam – Widziałam też wspomnienia jednego ze zwierząt zamieszkujących tereny, na których mnie znalazłeś.
Wydusiłam i ponownie zajrzałam w jego oczy.
- Wspomnienia? – spytał chłopak, wyraźnie zaskoczony – To jedna z twoich mocy?
- Nie nazwałabym tego mocą – wyszeptałam i spuściłam głowę – To przekleństwo… Nie chcę tego widzieć, ale to nie zależy ode mnie. Po prostu patrzę w czyjeś oczy i pochłania mnie głębia, a potem widzę to, co ten ktoś lub coś widziało w przeszłości… Czasem obrazy są zamazane, czasem bardzo wyraziste i takie prawdziwe.
- Umiesz coś jeszcze? – Uniósł brew – To znaczy… czy w twoim życiu zdarzyło się coś jeszcze, co mogłoby świadczyć o twych innych darach…
- Hmmm…. – pomyślałam przez chwilę, po czym zaczęłam mówić – Zdarzało się… W sumie, nadal się zdarza, że widzę coś co dopiero się wydarzy… Tak dowiedziałam się o śmierci mojej „babci”.
Z moich oczu zaczęły spływać łzy, ale szybko je wytarłam i mówiłam dalej.
- Jako mała dziewczynka widziałam ludzi, których inni nie wiedzieli i nie słyszeli. Niektóre prosiły mnie o pomoc, inne tylko patrzyły z oddali i chodziły za mną jak cienie. Wielu z nich się bałam, ale kobieta, która się mną opiekowała, powiedziała, że nie mam się czego bać... Całkiem niedawno nieświadomie przywróciłam do życia małego ptaka, którego znalazłam pod drzwiami mego domu. Wcześniej robiłam to z roślinami, ale nie wiedziałam, że ze zwierzętami też mogę.
Zerknęłam na Ice’a, który patrzył na mnie tym swoim nieprzeniknionym wzrokiem. Czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony, ale on siedział w ciszy i nad czymś myślał.
- A ta wizja… To co się wydarzyło… – zaczął ostrożnie, jakby bał się, że znowu zamknę się w sobie.
- To też zaczęło się w dzieciństwie… Zawsze, gdy to się zdarzało, „babcia” zapisywała, to co mówiłam, ponieważ nigdy nic nie pamiętałam – zaśmiałam się nerwowo – To jest trochę śmieszne, bo widzisz… Są wizje, które nawiedzają mnie poprzez obrazy i są też takie jak ta, której byłeś świadkiem. Pierwsze pamiętam, drugich nie. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego…
Zauważyłam lekkie rozczarowanie, które pojawiło się na jego twarzy.
- Zapamiętałeś co mówiłam? – spytałam.
Blondyn popatrzył się na mnie i przytaknął.
- Zapamiętałem każde słowo, ale nie rozumiem ich znaczenia… Nie tworzą one spójnej całości – przejechał dłonią po włosach.
- Powiedz mi co słyszałeś – odparłam stanowczo.
- Powietrze to już nie będzie powietrze, nie odpędzi złych myśli. A woda to już nie będzie woda, nie ukoi twych zbolałych ran. A ogień to już nie będzie ogień, nie ogrzeje cię. A ziemia to już nie będzie ziemia, nie poniesie cię. A cierpienie to już nie będzie cierpienie, nie wyzbędziesz się go. A miłość to już nie będzie miłość, nie będziesz już jej pewny. A duch to już nie będzie duch, nie obudzi cię z martwych. Pomyślałem, że może wiesz co mogą te słowa oznaczać – wyrecytował i popatrzył mi w oczy.
- Hmmm…. Na pewno pierwsze cztery wersy nawiązują do czterech żywiołów – zaczęłam analizować - Ostatni do piątego – Ducha. Nie rozumiem jednak dwóch pozostałych… Może, chodzi o zmiany jakie zaszły lub zajdą w was. Może też chodzić o to co niesie ze sobą wojna…
Westchnęłam ze znużeniem.
- Szczerze? Naprawdę nie ma pojęcia – wyszeptałam, czując, że zawiodłam.
- W porządku. Rozumiem… Jesteś na pewno jeszcze zmęczona. Powinnaś się przespać i odzyskać siły. Pogadamy o tym jutro – uśmiechnął się do mnie ciepło, po czym pomógł mi wstać. Czując jego dłoń na swojej talii, zadrżałam. Na co on przygarnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
Nasze ciała stykały się, a w mojej głowie ponownie zapanował chaos. Ta niepozorna bliskość sprawiła, iż po moim ciele rozlało się miłe ciepło. Nie chciałam tego, ale było to silniejsze ode mnie. Z całej siły próbowałam uspokoić swoje serce, wmawiając sobie, że to tylko taka chwilowa reakcja. Bardzo chciałam, by tak było. A może jednak nie chciałam? Nie byłam pewna, a na myśl o tym wszystkim, znowu poczułam jak ogarnia mnie zmęczenia.
Nagle głos Ice’a wyrwał mnie z zamyślenia.
- Możesz powtórzyć?- spytałam nieśmiało.
- Pytałem, czy odpowiada ci ta grota. Jest niedaleko mojej… Pomyślałem, że skoro jak na razie znasz tylko mnie… W razie problemów lub czegokolwiek innego, będziesz mogła do mnie przyjść – plątał się, co wydawało mi się bardzo słodkie i gdy skończył swą wypowiedź, znowu na mnie popatrzył. W jego niebieskich oczach zagrały iskierki rozbawienia.
- Jest idealna… Dziękuję – wyszeptałam, po czym podeszłam do niego i wspiąwszy się na palcach pocałowałam go delikatnie i nieśmiało w policzek.
On odchrząknął nerwowo i ze zmieszaniem przeczesał włosy dłonią.
- Powinienem już pójść – odparł po dłuższej ciszy i znowu na mnie popatrzył. Tym razem w jego oczach dostrzegłam jeszcze nowsze uczucia, których zresztą też nie mogłam rozszyfrować.
- Mógłbyś ze mną zostać? Po wizjach zawsze mam koszmary – spytałam, czując palące rumieńce na twarzy. Bałam się jego odpowiedzi. Bałam się, że mogę mu się… nie podobać? Nie wiem, dlaczego tak się czułam, ale odłożyłam to na bok. Nie chciałam teraz o tym myśleć. W tej chwili potrzebowałam tylko i wyłącznie czyjejś bliskości.
(Ice?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz