Czemu, do cholery, ciągle mi się śni? Może są blisko... Może jednak znaleźli sposób, żeby mnie znaleźć...
Nie, to niemożliwe.
To tylko moja druga natura walczy zawzięcie o wydostanie się na zewnątrz, toczy ostatnią walkę z moją wolą...
Od kilku lat sukcesywnie zabijałam swoją drugą połowę, dzieląc ból z istotą, którą byłam. Teraz nadszedł czas, żeby odeszła na zawsze i zostawiła mi tylko to idealne, ludzkie ciało bez żadnej skazy, odbierając mu jednocześnie życiodajną energię, bez której miało powoli zacząć zamieniać się w poszarzałą, pomarszczoną skorupę, w której przyjdzie mi umrzeć w ciągu kilkudziesięciu najbliższych lat. To był jedyny sposób, żeby stać się naprawdę wolnym.
Starzenie się było skutkiem ubocznym, ale mimo wszystko gra była warta świeczki. Przynajmniej tak sobie wmawiałam przez te wszystkie lata, kiedy mój umysł i ciało cierpiały katusze, a każdy kolejny dzień zdawał się być niekończącym się nigdy koszmarem.
*
Z przerażeniem wpatrywałam się w czarnowłosego, przystojnego chłopaka, którego rysy tak dobrze znałam, a który właśnie pochylał się nad barem, "kontemplując" przy którejś z rzędu szklance whisky. Stałam jak sparaliżowana, zastanawiając się czy pojawienie się tutaj syna Cain'a Fostera miało jakiś związek z moimi snami, czy może raczej stanowiło całkowity zbieg okoliczności.
Chciałam podejść, przekonać się czy wciąż mnie pamięta, sprawdzić czy jego oczy są tak czarne, jak je zapamiętałam, ale... Wykonanie kroku stanowiło dla mnie większą trudność niż przypuszczałam.
Przyszedł po mnie?
Nie... Ren nigdy by mnie zdradził. Co prawda nie widziałam go nigdy więcej po mojej ucieczce z Arkadii, ale Ren, którego znałam nigdy nie postawiłby na mnie kreski. Zresztą... Syn Cain'a nigdy nie był Łowcą, ani Zwiadowcą. Nie wysłaliby go po mnie, chyba, że nie był sam.
W ostateczności cofnęłam się o kilka kroków i usiadłam w loży, z której miałam najlepszy widok na szerokie plecy chłopaka. Zamówiłam drinka i gorączkowo zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie powinnam była wyjść z baru dokładnie w chwili, kiedy zobaczyłam Rennier'a przy barze.
Nie mam pojęcia jak długo wpatrywałam się w postać Alfy, zanim nie upewniłam się, że jest całkowicie sam i absolutnie nikt nie czyha akurat na moje życie w obrębie kilkudziesięciu metrów.
Powoli podniosłam się na wysokich kremowych szpilkach i zabrawszy swojego drinka, ostrożnie ruszyłam w stronę baru.
-Rennier Foster w Las Vegas.-Powiedziałam, siadając na wysokim krześle obok. Serce mimo zakładanego braku ewentualnego niebezpieczeństwa, zaczęło nienaturalnie szybko bić w mojej piersi, kiedy chłopak zwrócił na mnie swój wzrok.
Tak czarne, jak zapamiętałam...- pomyślałam i przywołałam na twarz delikatny uśmiech, na który mimo zdenerwowania udało mi się zdobyć.
-Sasha.- Ren wypowiedział moje imię bez śladu jakiegokolwiek zaskoczenia i zmierzył mnie wzrokiem.- Wiedziałem, że dasz sobie radę.
-Wiedziałeś, że żyje?- Spytałam, zaskoczona.
Chłopak wzruszył ramionami i wrócił do swojej whisky.
-Nigdy nie słyszałem o twojej egzekucji, co równało się temu, że musiałaś albo przeżyć ucieczkę, albo umrzeć gdzieś nie z rąk Rady. Wolałem wierzyć w tą pierwszą opcję.
-Cóż, na początku było ciężko, ale teraz, kiedy nie muszę już tak bardzo się ukrywać, życie jest o wiele przyjemniejsze.- Powiedziałam.
-Co masz na myśli, mówiąc, że już nie musisz się tak bardzo ukrywać?- Ren uniósł brew, znów kierując na mnie swoje bezdenne oczy.- Co prawda wyglądasz starzej, ale wciąż łatwo cię rozpoznać. Chwila. Dlaczego właściwie wyglądasz starzej?
Westchnęłam i założyłam nogę na nogę, niechcący ocierając się o udo Rena.
-To dłuższa historia. Takie historie są niebezpieczne.- Powiedziałam, mrużąc oczy.- Bardziej chciałabym wiedzieć co tutaj robisz.
-Nie twój interes, ale jeśli się boisz, że zdradzę im gdzie jesteś, możesz być spokojna. Jestem takim samym zbiegiem jak ty.
-Zaintrygowałeś mnie. - Pochyliłam się nad nim.- Chodź ze mną. Tutaj ściany mają uszy.
(Ren?)
To opowiadanie jest... inne niż poprzednie twoje opowiadania. Nie wiem, czy po prostu zmieniłaś styl, czy tak jakoś wyszło, ale jest ok ;)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że wcześniejsze byly lepsze? xD Nie tyle zmieniłam styl, co bardzo się spieszylam, kiedy to pisałam :p Ogolnie nie jestem z niego zadowolona, ale pod wczesniejszymi opowiadaniami nie doczekałam sie zadnego komentarza, nie wiem wiec czy ktokolwiek chce to czytać :) ~Sasha
UsuńJa chcę! Ale ja czytam wszystko xd Nie jest gorsze, jest po prostu inne ;*
UsuńMnie zaintrygowałaś :) Czekam na ciąg dalszy :3 / Vic
OdpowiedzUsuń