Leniwie rozciągnąłem nogi na czarnej skórzanej kanapie w mniejszym saloniku i założyłem ręce za głowę. Zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno wilczki są w domu, bo wokół było zaskakująco cicho i mało śmierdząco. Dokładnie tak, jak powinno. No, może niezupełnie. Wciąż był tutaj ten mały piesek, który irytował mnie o wiele bardziej niż cała banda tych futrzaków.
Zerknąłem na dziecko, bawiące się sztućcami przyniesionymi z kuchni. Dziewczynka siedziała na podłodze kilka metrów dalej, co i tak było stanowczo ZA blisko.
Nie muszę chyba nawet mówić jak bardzo "ucieszyła" mnie rola niańki, kiedy obaj moi młodsi bracia postanowili zająć się jakimiś bliżej mi nieznanymi, ogromnie ważnymi sprawami. W przypadku East'a ta sprawa prawdopodobnie miała kasztanowe włosy i uwodzicielski uśmiech, a jeśli chodzi o West'a, to jego największy problem stanowił teraz wybór nowego łóżka do sypialni. Podejrzewam, że poprzednie nie wytrzymało jego nocnych rozrywek z Lily.
-Wujku, czy możemy później wyjść na dwór?- Wendy spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, na który zareagowałem cichym westchnieniem. To dziecko nigdy nie da mi spokoju.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak ten idiota- mój najmłodszy brat- East, wyobraża sobie trzymanie tutaj tego małego, śmierdzącego stworzonka, które już potrafi przybrać tą swoją obrzydliwą, wilczą formę. Dziecko coraz częściej zaczyna się upominać o wychodzenie na zewnątrz, co dość gładko można połączyć z chęcią przemiany. Cóż, musiałbym postradać zmysły, żeby pozwolić jej to zrobić w samym centrum Las Vegas, na oczach tysięcy ludzi.
-Nie.- Udzieliłem krótkiej odpowiedzi. Wendy zrobiła minę zbitego szczeniaczka, która nie działała na mnie nawet w minimalnym stopniu tak, jak działała na tego dziwoląga East'a. Wywróciłem oczami i zmieniłem pozycję na siedzącą w momencie, kiedy ten mały śmierdziel zaczął bawić się nożem kuchennym. Właściwie było jej z nim do twarzy.
Jedyna obawa, która nasunęła mi się na myśl, wiązała się z wysokim prawdopodobieństwem, że mała za chwilę może postanowić zatopić narzędzie w mojej piersi.
Po tych kudłaczach należało się spodziewać wszystkiego.
-Kto, do cholery, dał ci te rzeczy?- Uniosłem obie brwi, wyrywając jej przedmiot z ręki.
-Nikt. Sama wzięłam z tamtej błyszczącej szuflady.- Świetnie. Kawał spryciuli z tej małej istotki. Chyba trzeba będzie założyć kłódki w całym domu.
Chociaż... Nie mam pojęcia jak mocne zęby może to mieć. Możliwe, że byłaby w stanie przegryźć nawet i kłódkę.
-Posłuchaj, mała. Nie możesz brać niczego bez pozwolenia.- Pochyliłem się tak, żeby mieć jej twarz na wysokości oczu.- Jasne?
-Tak, wujku.
Cudownie.
-Dobra...- westchnąłem. Nie wytrzymam dłużej z tym dzieckiem.- Więc teraz bądź tak miła i ubierz buciki. Pójdziemy na spacer.
-Na dwór?- Zapytała, z nadzieją w dużych oczach.
-Tak. Wedle życzenia.- Puściłem jej oczko, przy okazji marszcząc nos, kiedy jednak dotarł do mnie ten jej specyficzny zapaszek. Dziewczynka pisnęła z radości, prawie niszcząc mi bębenki w uszach i w zaskakująco szybkim tempie ubrała na nogi różowe, słodkie buciki, które dostała od Lily kilka dni wcześniej. Nie mając za wielkiego wyboru, wziąłem ją za rękę i wyprowadziłem na dwór, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi na klucz. I tak zawsze ktoś był w domu.
Wendy podreptała za mną z entuzjazmem, nie mając pojęcia dokąd ją prowadzę. Szczerze mówiąc, mogłem chociaż raz być dobrym wujkiem i zabrać ją na lody, a potem do jedynego zielonego parku w mieście, ale nie byłbym sobą, gdyby jeszcze na koniec nie zaciągnął jej ze sobą do baru, w którym pracowała ta ciekawa wampirzyca, której imię jakoś wyleciało mi z głowy. A, tak... Victoria.
Wyleciało ci z głowy? O.o Hihi
OdpowiedzUsuńNo cóż, jednak pamiętasz, ale o mały włos ;)
Cieszę się, że o mnie pamiętasz :)
Ps.: Fajne opo ;) / Vic
Rzadko mi się zdarza, ale mimo wszystko xD
UsuńMoże nawet zaszczycisz mnie swoją odpowiedzią? ~North
hmmm... no nie wiem ^^ Okej ;≫ ciebie zawsze ^^ / Vic
UsuńFajne opo, jak zwykle zresztą xd Wendy bawiąca się nożami... Słodkie ;3
OdpowiedzUsuńSuper opo! ^^
OdpowiedzUsuń