Właśnie zbierałam się do wyjścia, gdy w drzwiach
restauracji zobaczyłam Ukiego. Zaskoczyło mnie, że poczułam coś w rodzaju ulgi.
Byłam niemal pewna, że ciemnowłosy chłopak po wczorajszej nocy nie będzie miał
ochoty na ponowne spotkanie, a tu proszę. Podeszłam do niego cicho.
- Mnie szukasz, kolego? – wilkołak odwrócił się w moją
stronę. Przyglądał mi się dłuższą chwilę.
- W zasadzie wpadłem tylko napić się tego samego wina co
wczoraj, ale skoro też tu jesteś, to może masz ochotę napić się ze mną? Dziś ja
płacę – delikatny uśmiech rozświetlił jego twarz.
- Hmmm… Pomyślmy… - udałam, że się zastanawiam – Nie.
Młodemu natychmiast zrzedła mina.
- Ach… No okej, to w takim razie… - zaczął.
- Nie, ponieważ wolałabym coś zjeść. Wina już się przed
chwilą napiłam... – przerwałam mu, łapiąc jego zaciekawiony wzrok.
- Zapolujmy – powiedziałam cicho i nie czekając na
odpowiedź, wyszłam z budynku, słysząc za sobą kroki chłopaka.
-Kayla! Czekaj, odstawię tylko zakupy. Spotkamy się w
południowej części lasu – skinęłam głową i ruszyłam w tamtą stronę. Ona, jak do
tej pory siedząca cicho, nie wytrzymała.
~ Po co ci to?
Marnujesz czas. W tym czasie mogłybyśmy spokojnie dopaść pana Mordercę-Naszej-Rodziny-Sługusa-Rady ~ w Jej głosie słychać było irytację.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Nawet jeśli byśmy
go dopadły, pewnie miałby jakąś obstawę, ewentualnie kogoś przy sobie. Nie
potrzebuję dodatkowych ofiar. Zapolujemy na niego, gdy będzie sam.
~ A ta dziewczyna
ze snu? ~ Parsknęłam.
Spokojnie.
Znajdziemy ją, gdy przyjdzie czas. Zresztą, gdyby była paląca potrzeba, sądzę,
że to dziwne „przyciąganie” by nas do niej zaprowadziło.
***
Siedziałam na całkiem sporym pniu drzewa, czekając na
Ukiego i nudząc się niemiłosiernie. Lata praktyki nauczyły mnie cierpliwości,
ale nie zmieniało to faktu, że nie lubiłam czekać. Wreszcie do moich uszu
dobiegł odgłos łap uderzających w miękką ziemię. Po chwili przede mną zatrzymał
się czarny wilk.
- Cześć. Długo czekałaś? – machnęłam niecierpliwie
ogonem.
- Taa, ale mniejsza o to, wytropiłam dwie łanie niedaleko
stąd – tropienie było całkiem niezłym sposobem na zabicie czasu. Młody powęszył
w powietrzu, najwyraźniej nic nie czując. Eh,
te moje niemożliwie wyostrzone zmysły… A raczej umiejętność zwracania uwagi na
odpowiednie rzeczy.
- Prowadź więc – usłyszałam. Zeskoczyłam z pnia i
pobiegłam za nikłym zapachem jedzenia. Wilk biegł tuż za mną, ale nie czułam
się, jakby mnie ścigał. Było to raczej przyjemne uczucie, jakbym wreszcie miała
watahę…
Otrząsnęłam się z głupich, sentymentalnych rozmyślań,
przyspieszając. Niedługo potem i Tsukikasu wyczuł zdobycz. Oddałam się bez
reszty radości płynącej z polowania. Byłam tylko ja, Uki i nasze zdobycze. Z
mojego gardła wyrwał się głuchy warkot, a potem ryk, gdy skoczyłam na łanię
znajdującą się bliżej mnie, wgryzając się w jej gardło. Uwielbiałam smak
świeżej, jeszcze ciepłej krwi ofiary. Po chwili mój towarzysz również mógł
rozpocząć posiłek. Jadłam szybko, nie chcąc, by mięso zdążyło wystygnąć.
Gdy oboje skończyliśmy, skierowałam się do pobliskiego strumienia,
opłukując zakrwawione łapy i pysk, a wilkołak poszedł w moje ślady.
Przyglądałam mu się zamyślona. Gdyby nie te jaśniejsze przebarwienia,
wyglądałby zupełnie jak mój brat… Potrząsnęłam głową, odpychając od siebie
bolesne wspomnienia.
- Czemu nie dołączysz do którejś watahy? – pytanie Ukiego
wyrwało mnie z zamyślenia. Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
- Noo… Bo w domu,
w którym mieszkam, są trzy watahy, ale jedna tak jakby nie ma Alfy, więc wychodzi, że dwie…
No i może mogłabyś dołączyć do którejś z nich? Nie musiałbym cię wtedy szukać
po mieście… - wilk zaczął się trochę plątać, widząc moją reakcję. Odwróciłam
wzrok i ruszyłam w kierunku, z którego przyszliśmy. Uki potruchtał za mną, nie
rozumiejąc mojego zachowania.
- Kayla, poczekaj. Czy to naprawdę taki zły pomysł? –
przystanęłam, a czarny wilk niemal na mnie wpadł. Popatrzyłam na niego kpiąco.
- Naprawdę myślisz, że ktoś chciałby mieć w swojej
watasze mordercę? I to jeszcze kogoś, kto służył Radzie przez wiele lat, być
może zabijając członków ich rodzin? A w dodatku takie dziwadło, ni to wilka, ni
to tygrysa, a jakby tego było mało, z osobną świadomością! Normalnie wymarzony
podwładny, nieobliczalny, wredny, chamski potwór! – Mimowolnie obnażyłam zęby w
niemym warkocie. Wilkołak cofnął się lekko pod wpływem mojego gniewnego
spojrzenia.
- Ale… przecież nie muszą wiedzieć o twojej przeszłości –
powiedział ostrożnie, z nutką urazy w głosie. Prychnęłam pogardliwie.
- Mogłabym się założyć, że przynajmniej jedna osoba mnie
rozpozna lub przynajmniej będzie mnie kojarzyć – obraz Nataniela zawirował w
moim umyśle, pozostawiając po sobie nieprzyjemne wrażenie.
- No i co z tego? Przecież rzuciłaś to sto dwadzieścia
lat temu. Sama mówiłaś, że Rada cię ściga. Przecież to, że przez tyle lat udało
ci się przed nimi uciekać, świadczy o twojej sile i umiejętnościach. Jeśliby na nas napadli, mogłabyś nam pomóc.
- To nie takie proste – westchnęłam, wbijając wzrok w
ziemię. – Zwykle najlepiej pamięta się tych złych, a moja reputacja… - zerknęłam z ukosa na Tsukikasu, który
odpowiedział mi spojrzeniem pełnym nadziei. Odetchnęłam głęboko i z ociąganiem
zgodziłam się z moim towarzyszem. Ona prychnęła z dezaprobatą.
No co, przecież zawsze
lepiej jest bronić się w grupie niż samotnie. Na szczęście ten argument jej
wystarczył, bo mruknęła tylko coś niewyraźnie.
Uszczęśliwiony Uki niemal skakał z radości, zamęczając
mnie paplaniną, jak to będzie fajnie, opowiadając nieco o znajomych mu członkach
watah.
***
Stanęliśmy przed domem wypełnionym mieszanką zapachów
wilkołaków i wampirów.
- No… To tu – powiedział z dumą Tsukikasu. Mruknęłam coś
pod nosem, nie podzielając jego entuzjazmu, bo oczekiwałam raczej chłodnego
przyjęcia.
W budynku było zaskakująco cicho, zważywszy na ilość osób
tutaj zamieszkujących. Z piętra dobiegły mnie ciche odgłosy rozmów. Jeden z
głosów wyraźnie się zbliżał, gdy zobaczyłam jego właścicielkę, zamarłam. Była
to dziewczyna z mojego snu. Wilczyca urwała w pół słowa, wpatrując się we mnie
szeroko otwartymi oczami.
- Hej, braciszku, już jestem. Przyprowadziłem kogoś, kto
chciałby do nas dołączyć
Prychnęłam cicho i spojrzałam na osobę stojącą za
znajomą-nieznajomą. W jednej chwili cała się spięłam, wycofując się nieco i
obserwując blondyna wzrokiem pełnym nienawiści.
(Nataniel? Hespe? Uki? Z naciskiem na Nataniel xd)
Ooo fajne :D
OdpowiedzUsuńSkoro jest nacisk na Nataniel, a braciszek stracił ostatnio szanse na opo to zachęcam do kontynuacji, bo zapowiada sie cie ka wie...~ Tsuki
Mam nadzieję, że Nat podejmie wyzwanie... Moje reakcje są raczej dość przewidywalne, co innego Nataniel xd Nie mam pojęcia, jak mógłby się zachować w takiej sytuacji ~ Kayla
UsuńRaczej tak :D Kim by był, gdyby nie podjął się go <3 xd
OdpowiedzUsuńWkrótce napiszę :) Daruj, ale mam mnóstwo pracy i kursów, postaram się jednak nie przetrzymywać cię zbyt długo / Nataniel
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością ;3 ~ Kayla
UsuńMatko, Kayla to tak cholernie interesująca postać... i do tego chyba Kil ją polubi, bo każdy wilkołak-pomieszany-z-dziwactwami to jedna osoba więcej, która mogłaby ją zrozumieć! D: /Kilmeny
OdpowiedzUsuńJej, kocham cię za ten komentarz <3 ~ Kayla
Usuń