piątek, 22 maja 2015

Od Sashy

Podczas jednej z ostatnich nocy nie mogłam spać. Zasypiałam na kilka minut, po których budziłam się z krzykiem i ciężkim oddechem, by z chwilę przejść ten etap ponownie.
Za którymś razem obudził mnie nie koszmar, ale przenikliwe zimno, wywołujące na mojej skórze gęsią skórkę. Tak cholernie nie chciałam otwierać oczu, bo wiedziałam co zobaczę, kiedy już to zrobię. Tak bardzo nie chciałam, ale wreszcie jednak podniosłam powieki, żeby spojrzeć na ciemną postać stojącą w rogu pokoju.
-Oni tutaj idą!- Syknęła.- Idą.
-Kto?- Spytałam, czując jak moje mięśnie zaczynają się napinać.
-Oni cię znajdą.-Wymamrotała.- Nie uciekniesz! Nie uciekniesz! Nie uciekniesz!- Wysyczała jeszcze raz i zniknęła, zostawiając po siebie straszliwy chłód, który zamienił się w parę.
Jeszcze trochę i pozbędę się tego wynaturzenia... Jeszcze tylko trochę...
*
Leniwie przejechałam paznokciem po idealnie zarysowanej brwi, przyglądając się mojemu odbiciu w lustrze. Z każdym pieprzonym dniem moje oczy stawały się bardziej ludzkie, ale mimo to i tak pozostawały inne. Szare w sposób zdecydowanie odmienny niż bym chciała. Inny wilkołak rozpozna mnie bez problemu. Ludzie jedynie dziwnie na mnie patrzą. Z czymś w rodzaju fascynacji. Niezdrowej fascynacji. Szkoda, że nie zdają sobie sprawy z tego, że jestem tak piękna tylko ze względu na moje magiczne korzenie i, że ta jakże egzotyczna istotka mogłaby ich rozszarpać jednym machnięciem łapy, gdyby tylko przybrała swoją pierwotną, wilczą postać.
Narzuciłam na siebie zielony szal z szyfonu i przejechałam jeszcze raz po gładkich kruczoczarnych falach opadających mi na plecy, żeby upewnić się, że wyglądam dobrze, a potem zamknęłam drzwi swojego mieszkania na klucz, jak każdy normalny śmiertelnik, by następnie wejść do windy i najzwyczajniej w świecie wsiąść do taksówki czekającej na mnie pod budynkiem, która ma mnie zawieść na spotkanie z klientem, jak każdą zwykłą dziewczynę.
No może nie zupełnie każdą. Poza tym, ja nie jestem zwykłą dziewczyną. I nigdy nie będę...


*
W ekskluzywnym barze, do którego zostałam zaproszona panował dziś tłok. Przez lokal przewijało się mnóstwo ubranych w eleganckie, designerskie ciuchy ludzi. Nie odróżniałam się od otoczenia w moim kremowym kombinezonie od Prady, ale mimo wszystko czułam się dziwnie osaczona. Dziwne. Bywałam w takich miejscach całe mnóstwo razy i zawsze czułam się świetnie... Duch z dzisiejszej nocy wyprowadził mnie z równowagi bardziej niż myślałam i cały czas jego głos siedział gdzieś z tyłu mojej głowy. Gdybym chociaż zobaczyła jego twarz...
-Jeszcze tylko kilka minut, moja Piękna- szepnął mi do ucha mężczyzna, który dziś płacił mi za moje towarzystwo i położył dłoń na moim biodrze, wiodąc palcem po nagiej skórze w miejscu, gdzie kombinezon ją odsłaniał.  Tom. Miał na imię Tom. Sięgnęłam po swój kieliszek z whisky i pociągnęłam dwa łyki napoju, który miał mi pomóc zapomnieć o moich pieprzonych zdolnościach z serii 'nadprzyrodzone'.
Odchyliłam lekko głowę i wpiłam się w usta mojego klienta, który wydał cichy jęk aprobaty. Miał ponad trzydzieści lat i był przystojny na swój oryginalny sposób, ale przede wszystkim ładnie pachniał. Dobry zapach wystarczy, by nie czuć odrazy. Czasami.
W całowanie go włożyłam całą swoją frustrację i strach przed całym tym gównem, którego byłam częścią mimo swojej woli, przy okazji sprawiając mu tym przyjemność. Może zapłaci więcej...
Zresztą, pierdole pieniądze. Cieszę się, że nie będę dziś sama. Nawet jeśli mam dzielić łóżko z poznanym przed godziną mężczyzną.
-Cudowna...Nie mogłem trafić lepiej- powiedział, kiedy oderwał ode mnie usta i przeszedł nimi na moją odsłoniętą szyję. -Jak właściwie masz na imię, piękna?
Zastygłam w bezruchu. 
-Natalie- powiedziałam o trzy sekundy za późno. 
Tom wybuchnął gardłowym śmiechem. 
-Dziś możesz być Natalie, jeśli chcesz. Ale zostanę przy słowie "Piękna". Tylko dzisiejszej nocy.
-Tylko dzisiejszej nocy- uśmiechnęłam się słodko i opróżniłam szklankę z whisky jednym haustem. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz