piątek, 6 listopada 2015

Od Shazziego

Julietta oczywiście nie mogła wysłuchać do końca, co chce powiedzieć. Mówiąc  "Dzisiejszą noc spędzę z tobą" nie miałem tym razem na myśli ZABAWY, no ale kobieta musiała zrozumieć po swojemu i zaczęła się rzucać.
By ją uspokoić, musiałem użyć ostatniego woreczka pyłku usypiającego (i kurde będę musiał dokupić)
Szybko zadziałało, upadła mi w ramiona, rozluźniła nadgarstki...
Trzeba było ją zanieść do łóżka, ale nie miałem pojęcia gdzie ona śpi, więc położyłem ją na kanapie i przykryłem kocem.
Przez sen zaczęła się wiercić i próbowała mnie chwycić za rękę...
Czyżby jakiś koszmar?
Tak czy siak w końcu pozwoliłem jej chwycić mą dłoń.
I skupiłem się na ciszy pomieszczenia.
~*~

Na stoliku leżało trochę kasy i paragon po zakupach sprzed kilku dni...
Pomyślałem, że się nie obrazi jeśli zamówię pizze.
No i zamówiłem.
Dobiegała 23.00, kończyłem już swoją kolację, zmysły miałem wciąż wyczulone na najcichszy dźwięk, ruch, cokolwiek.
Spoglądnąłem na Julie, uspokoiła się.
Patrzyłem jak jej klatka piersiowa unosi się i opada, na jej krągłości, przymknięte oczy i blade usta...
Aż mi się siostra przypomniała,
Jak bawiłem się z nią w górach... Ugh...
Szybko odgoniłem to wspomnienie.
Spodziewałem się raczej, że owa osoba, która nas zaatakowała wróci tu po kilku godzinach, ale widocznie się myliłem, pora na zmianę planu.

Zostawiłem Julii jeden kawałek pizzy z dopiskiem na paragonie "Ostatni dla cb ;)" 
Zabrałem swoją dłoń z jej uścisku, wypowiedziałem czar ochronny i moje oczy znów zalśniły złotem.
Powinno to ją na jakiś czas ochronić, a gdyby ktoś próbował ją zaatakować, poczuję to.
Wrócę, gdy przyjdzie czas...
~*~

Wróciłem do ściany, na której widniał wciąż czarny ślad i próbowałem prześledzić tor lotu czaru. Udało się.
Strzelał z daleka, z drzewa w parku...
Opuściłem wille i ruszyłem szybko do tego miejsca.
Nie znalazłem nic oprócz długiego złotego włosa na gałęzi i raczej nie należał do niego, bo na wizji widziałem, że miał brunatne włosy i nie takie długie.
Skurczybyk wszystko zamaskował.
-...Hahah, a potem wiewiórki...
Ktoś nadchodził, szybko wlazłem na drzewo.
Gdy byli bliżej zauważyłem długowłosą blondynkę z jakimś brunetem azjatą.
Chyba chciał ją rozśmieszyć, bo opowiadał coś o tym, że gadał z wiewiórkami czy nie widziały jego brata... zabawne. Usiedli na ławce pod drzewem.
Naokoło było pusto, nie licząc mnie tylko oni tu byli.
Używając mojego daru antygrawitacji wszedłem pod gałąź i przymierzyłem długość włosa, który posiadłem do tego dziewczyny. Pasuje...
A ten chłopak od tyłu wygląda nawet podobnie do tamtego czarownika...
-Późno już, muszę wracać, bo Jonathan będzie się niecierpliwić.-odezwała się dziewczyna i zaczęła się powoli rozglądać. Czyżby mnie wyczuła?
-Odprowadzę cię.- powiedział Azjata
Ona tylko się uśmiechnęła i wstali.
Poszedłem za nimi jako wilk, skradając się w mroku.
Gdy w końcu się rozeszli, popatrzyłem za chłopakiem, gdy ten wlazł w jakąś ciasną uliczkę i...
zmienił się w wilka... haha, to ci dopiero, nawet ma skrzydła, no i odleciał.
Dziewczyna ostatni raz się rozejrzała zaniepokojona i weszła do budynku.
-Jakby co wiem gdzie jej szukać, a teraz waaaah.. -mruknąłem, ziewnąłem i poczłapałem z powrotem do parku, gdzie wlazłem wysoko na drzewo i położyłem się spać.

(Taka suszonka na początek, ale mam nadzieje, że ciąg dalszy będzie dla was ciekawszy~Szazek)

5 komentarzy:

  1. Fajny styl... I nieźle się zapowiada historia, więc oby tak dalej / Nat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx postaram sie jak najciekawiej ;)~ Szazek

      Usuń
  2. Podoba mi się twój sposób pisania. Tak bardzo odstaje od stylów pozostałych, że to aż wciąga, czytać coś innego, coś nowego, coś niespodziewanego... A co do opo... Ciekawe, ciekawe, interesująco się zapowiada i czekam na ciąg dalszy ;p

    OdpowiedzUsuń