piątek, 11 września 2015

Od Shazziego

Idę sobie boczną ścieżką wzdłuż lasu i nagle potykam się o kamień.
Zakląłem pod nosem, jak uniosłem wzrok to pojawiło się rozdroże.
Zerkam w prawo i ukazuje mi się jak przez mgłę palącą się koperta... Chyba z napisem Juliette, o ile dobrze widzę...
Zerkam w lewo i widzę wielką willę, nawet ładną na pierwszy rzut oka.
Zerkam przed siebie i dostrzegam dziewczynę z pewnością młodszą ode mnie, stojącą na wzgórzu... Jej długie brązowe włosy powiewają na wietrze, w dłoniach trzyma łuk i kołczan.
Gdy tylko robię krok przed siebie, wszystkie drogi łączą się w jedną i wszystko, co zobaczyłem, mruga mi w postaci obrazów przed oczami. Wtedy słyszę dźwięk łańcucha i dziewczyna odwraca się gwałtownie i szepcąc moje imię.
Nim zdążę przyjrzeć się jej twarzy, obrazy przede mną zaczynają przelatywać coraz szybciej i szybciej, zmieniają się w rażące światło. Wyciągam w jej stronę rękę, jej szept rozbrzmiewa echem w moim umyśle, aż w końcu skacze na mnie biały wilk i...
Otworzyłem oczy z głębokim wdechem.
Jestem u siebie.
Jak zwykle obudziłem się o 12.00.
Ciepłe promienie słońca wpadają przez okno do wnętrza mojego małego mieszkanka na piątym piętrze i rozświetlają panelową podłogę. Przetarłem oczy i leniwe się wyciągnąłem. 
Zerknąłem w stronę okna przypominając se wczorajszą gorącą noc oraz tę wizje i aż zabolała mnie głowa...
Niechętnie wstałem z łóżka, najchętniej bym się nie ruszał... No ale ile można leżeć z pustym żołądkiem? 
Ubrałem luźne ciuchy i jakoś doczłapałem się do kuchni...
Połknąłem tabletkę przeciwbólową, wyjąłem z koszyka cytrynę, żeby już po chwili wypić jej sok jak wodę, nawet się przy tym nie krzywiąc. Resztę śniadania, czyli mojego trochę za bardzo przypieczonego tosta, zjadłem w drodze do wyjścia.
***
Tłum ludzi. Jak ja lubię się wtapiać w ich otoczenie...
Przechadzając się przez miasto rozmyślałem nad sensem tej wizji... Naprawdę rzadko je miewam, a jak już, to w ważnej sprawie.
To było zupełnie jakby wszystkie drogi prowadziły do tej jednej dziewczyny...
Zaraz, stop. O czym ja, do cholery, myślę? Jakoś nie wierzę, by wizje wyznaczały partnera życiowego... Chociaż... Nawet ładna była... Ale na pewno młodsza ode mnie.
-Siemasz Szazek! Dokąd cię niesie?- z zamyślenia wyrwał mnie Mark, jedyny sąsiad w moim wieku z wieżowca w którym mieszkam, uroczy farbowany blondyn z 3 piętra.
-Och, cześć, Mark. A tak się szwędam po mieście. Musze załatwić jedną sprawę... A ty widzę z psem na spacer?- zerknąłem na jego psa, małego chiwawe.
-Tak, zmierzamy właśnie do parku.- przeleciał po mnie wzrokiem i widocznie zauważył moje wory pod oczami, które tak próbowałem zamaskować makijażem i dodał:
-Coś ty taki śpiący? Znowu miałeś nockę, co?
Nockę... Taaa, racja. Wczoraj wieczorem znowu dorabiałem sobie jako kelner w nocnym barze. Zamilkłem na chwilę. Skrzywiłem się wspominając to, co się tam działo...
-Hej, a może masz ochotę wybrać się ze mną i psem do parku?- zaproponował, przeczesując grzywkę.
-Wybacz, ale trochę się spieszę. A poza tym właśnie stamtąd wracam. Może następnym razem. -skłamałem uśmiechając się sztucznie kącikiem ust.
Chłopak był widocznie zawiedziony, no cóż w końcu od kiedy tylko się wprowadziłem, próbuje się ze mną umówić, ale zawsze go spławiam. Czuje się nieswojo w towarzystwie "tylko dwoje".
No i jeszcze by sie zakochał i co by było? Złamałbym mu serce jak wielu innym ludziom.
-No cóż... A więc może następnym razem...W takim razie nie zawracam ci głowy. - Na moje szczęście. Biedak widocznie wciąż ma nadzieje, że się z nim spotkam.
-Do zobaczenia Szazek, trzymaj się!- jeszcze raz posłał mi ciepły uśmiech i poszedł.
I wreszcie święty spooookój....
Wyjąłem z kieszeni słuchawki, puściłem sobie muzykę i ruszyłem przed siebie.

Nagle mój wyczulony słuch mimo muzyki w uszach wychwycił cichy dźwięk łańcucha uderzającego o nogę. Zaskoczony podniosłem wzrok z ziemi, gdy przed nosem zafalowały mi brązowe włosy.
Ej! Chciałem krzyknąć, ale głos mi zamarł.
Dziewczyna w bluzie moro jak na złudzenie przypominała mi te dziewkę z wizji i choć na świecie jest tyle podobnych kobiet, jakoś miałem pewność że to ona. Pachniała wilkiem...
Ruszyłem szybszym krokiem przeciskając się przez tłum i ostrożnie szedłem za nią, podczas gdy ta nawet mnie nie zauważyła.
Śledziłem ją jakieś 10 min i nim się obejrzałem, już stała przy dużej willi, której wygląd pamiętałem z wizji. Jednak się nie myliłem, to naprawdę TA dziewczyna... Teraz tylko muszę dowiedzieć się dlaczego los chciał byśmy się spotkali...
***
Dziewczyna ku memu zdziwieniu skierowała sie nie bezpośrednio do willi, ale do jakiejś dobudówki obok, za którą był oszklony basen. Oho! lustro weneckie. Nie wiedziałem, że je tu mają...
Upewniłem się jeszcze czy nikogo nieproszonego nie ma i chwilę po tym, jak zniknęła za drzwiami, wypowiedziałem krótkie zaklęcie.
Moje oczy zaświeciły złotem a gdy spojrzałem na okno, otworzyło się i z łatwością wlazłem przez nie do środka, gdyż budowla była niska. Ruszyłem długim korytarzem za dźwiękiem muzyki i
trzymałem się ściany od okien, stawiając szybko kroki i przemykając na kucki miejscami gdzie z okien przebijały się promienie słoneczne, tak by nikt z zewnątrz mnie nie dostrzegł. Po drodze na ścianach spostrzegłem przeróżne obrazy, każdy w innym rozmiarze.
Ominąłem mały salonik, szatnie, magazynek i wreszcie salę treningową.
Zatrzymałem się. Na wizji miała w ręku łuk, a sala treningowa to idealne, a nawet przeznaczone miejsce na ćwiczenia. Stanąłem ze skrzyżowanymi rękami u progu i przyglądałem się jak owa dziewka celnie strzela.
Zwrot w miejscu, dźwięk cięciwy, szybki strzał.
Ech... Skąd ja wiedziałem, że zaraz do mnie strzeli?
-Kim jesteś?
-Piękne przywitanie.- Poruszyłem głową, by włosy odsłoniły mi trochę widok i uśmiechnąłem się wrednie.
-Na razie nie musisz tego wiedzieć.
Przewiesiła łuk przez ramię i wyjęła sztylet
Ooo, wreszcie zaczyna być ciekawie. Po chwili poczułem broń na szyi.
Nic nowego, poza tym myślałem, że jest szybsza.
-Gadaj kim jesteś i po co przyszedłeś, bo moja cierpliwość nie jest za duża.
Co ty nie powiesz?
-Właściwie widzę jaka niecierpliwa jesteś. Wszystko dowiesz się w swoim czasie.
-Wiesz, wtargnąłeś do mojego domu, wszedłeś do...- ble ble coś tam peplała, jak to wkurzone baby i tak uroczo marszczyła brwi, podczas gdy ja nawet jej nie słuchałem. Wpatrywałem się tylko bez wyrazu w jej oczy- ... że to już ten czas?
-Nie uważam, Julietto.- ciekawiło mnie jak zareaguje, jeśli nazwę ją tym imieniem z koperty z wizji.
-Skąd znasz moje imię?
Ha! Teraz już mam 100% pewności, że ta cała wizja była o niej.
-Mam dobrego informatora- skłamałem.
-A ten informator to?- Mój mózg kurde...
Próbuje mnie wystraszyć? Już dawno przestały mnie straszyć takie małe ranki i kiepskie groźby. Gdybym chciał nawet by się do mnie nie zbliżyła i już dawno leżałaby bezwładna na ziemi, ale chciałem dać jej ten raz satysfakcje z przewagi.
-I tak go nie znasz.
-Skąd wiesz kogo ja znam?- no to sobie jeszcze pokłamię...
-No niby nie wiem, ale jak nie znasz nawet ludzi z twojego gatunku, to trudno żebyś znała z innego.
-Co masz na myśli mówiąc "mój gatunek"?- no wreszcie raczyła spojrzeć mi normalnie w oczy. Widać było u niej zaskoczenie, ale i maleńki przebłysk strachu.
-Hybrydy. Mieszańce.
-Skąd...?
Czyżby połknęła haczyk? No to kłamiemy dalej!
-Czuć to. Widać, że jesteś młodym wilkiem skoro tego nie wiesz.- to akurat była prawda, ale mniejsza o to...
-Czego chcesz?- powoli zdjęła sztylet
-Porozmawiać.
Liznąłem kciuk językiem, a następnie starłem z szyi stróżkę krwi. Widać ją to obrzydziło.
-Ugh... Dobra, chodź do salonu. Ale bez numerów, bo to się dla ciebie źle skończy.
Aha, nie mów do mnie Julietta tylko Julie. Nie lubię tego imienia.
-Shazzi.
-Słucham?
-Mów mi Shazzi.
-Ciekawe masz imię.- stwierdziła i ruszyliśmy do salonu.
Rozsiadłem się wygodnie na kanapie, Julie zalała sobie herbatę za pomocą białego czajnika stojącego na szafce. Jak tak popijała, to aż mi też się zachciało pić...
-A teraz możesz mi powiedzieć po co się do mnie włamałeś?-zapytała gdy upiła trzeci łyk.
-Ustalmy tak- klasnąłem opierając łokcie na stole i nie spuszczając z Juli oczu.- Ja ci powiem powód dlaczego tu jestem, ty mi powiesz coś o sobie. Ach, i jeszcze poczęstujesz mnie herbatą.
Westchnęła i nalała mi parującej cieczy do filiżanki.
-Więc?- uniosła brew
-Ty.
-Ja? Kto cie nasłał? Rada?
Moja "rodzinka"?
-Nic z tych rzeczy. Ja z własnej woli. -uniosłem filiżankę do ust.
-Więc czego ode mnie chcesz?
-Chcę się dowiedzieć pewnej rzeczy.
-Jakiej?
-Na razie ci nie powiem. - aż wstała. -A to dlatego, że teraz moja kolej na pytanie.- Upiłem ostatni łyk herbaty, gdy dziewczyna zrezygnowana znów usiadła.
-Jesteś hybrydą. To, że jesteś w połowie wilkiem wiem, ale czym jeszcze?
-Czarownicą.-odparła po dłuższej ciszy.
-Rozumiem... To by wszystko wyjaśniało.-powiedziałem pod nosem i odłożyłem pustą filiżankę na stół. Skoro jest tą samą hybrydą co ja, to jednak coś tam nas łączy i może dlatego ukazała mi się w wizji.
-Co by wyjaśniało?- skrzywiła się
-Nic. Zadajesz za dużo pytań. Dzięki, że chciało ci się pogadać.
Już miałem wychodzić, kiedy chwyciła mnie za rękę.
-Ej, Szazzy, dokąd to?! Jeszcze nie skończyłam! -wybuchła.
-Muszę już znikać, Julie.
Jeszcze się spotkamy... padnij!
-Co? A...!
Popchnąłem ją w dół i upadliśmy na dywan.
Chwilę po tym jak mnie chwyciła, przed oczami pojawił mi się dziwny brązowowłosy facet, który rzuca w nas kulą mroku...to był moment, ale tak jakby dzięki niej zobaczyłem ten moment wizji.
Błękitnooka wytrzeszczyła oczy, rumieniąc się, leżałem nad nią w pozycji... No tego...
Chwilę tak leżeliśmy, przynajmniej dopóki Julie nie otrząsnęła się z zaskoczenia.
-Złaź ze mnie!- próbowała mnie odepchnąć.
-Jesteś urocza.- uśmiechnąłem się figlarnie i odsunąłem  na bok.
Julie usiadła i odwróciła wzrok.
Popatrzyłem na ścianę, na której powstała teraz czarna smuga.
Czyli ktoś jednak nas zaatakował. Pytanie dlaczego?
-Julie?
-Hm?
-Zobacz, ślady magii i to nie byle jakiej.- powiedziałem, a Julie dotknęła smugi zdziwiona.
-Czarna magia.-odpowiedziałem.

(Wiem, że zdupczyłem. Julie?)

5 komentarzy:

  1. Fajny styl. Zaciekawiło mnie to opo. Z niecierpliwością czekam na cd ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Thx :)
    Neko tobie to sie chyba wszystko podoba xdd ~Szazek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, wiesz, tak po prostu sobie wchodzę i komentuję bez sensu xd To wszystko jest fajne i wgl, dlaczego miałoby mi się nie podobać? Poza tym mam 1,5 postaci tutaj, więc się nie czepiaj ;p

      Usuń
    2. 1,5...
      tzn? Kogo?

      Usuń
    3. Ci, co powinni wiedzieć, już wiedzą xd

      Usuń