-Hoax... -jęknęłam, opierając się o futrynę w drzwiach, nie będąc pewna, czy aby na pewno jestem w stanie w ogóle utrzymywać się prosto na nogach. Szczerze, to nigdy nie miałam pojęcia, że alkohol może mieć na mnie aż tak zły wpływ.
-Fai? Co się stało?- Hoax podniósł głowę znad jakiejś gazety, którą właśnie czytał i obrzucił mnie badawczym spojrzeniem. Musiałam wyglądać naprawdę żałośnie, bo zmarszczył czoło.
-Nie.- Musiałam bardzo skupić się nad tym, co mam zamiar powiedzieć, nie myląc się przy tym w wyrazach. - Chciałam porozmawiać.
-Dziwne. Ostatnio nie wyrażałaś do tego jakiejś szczególnej chęci.- Prychnął.
-Najwyraźniej zmieniłam zdanie.- Przekrzywiłam głowę i powoli- najwolniej jak mogłam- uważając, żeby się nie potknąć, ruszyłam w jego stronę, żeby usiąść obok na kanapie.
-Nigdy cię nie zrozumiem.- Powiedział i odłożył gazetę na stolik.- O czym chcesz rozmawiać?
-O nas.
-Piłaś?
-Trochę.- Przyznałam, zdając sobie sprawę, że siadanie tak blisko mogło jednak nie być najlepszym pomysłem w moim życiu. - A jakie to ma znaczenie?
-Żadne.- Wzruszył ramionami.- Po prostu nie wiedziałem, że pijesz.
-Ogólnie niewiele wiesz.- Wyrwało mi się, zanim zdążyłam się zastanowić nad tym, co mówię.- Rzadko tutaj bywasz, rzadko o coś pytasz i rzadko się czymś interesujesz. Aż dziwne, że wciąż jeszcze tutaj jesteś. Nie planujesz może znowu wyjechać?- Nie pamiętam, kiedy jeszcze udało mi się włożyć tak wiele jadu w jedno pytanie.
-Dopóki nie urodzą się moi siostrzeńcy mam zamiar tutaj zostać, jeśli o to ci chodzi.
Zamrugałam nerwowo. Jak mogłam kiedykolwiek "zakochać" się w kimś takim jak Hoax...
-Więc tylko to cię tutaj trzyma, zgadza się? Dzieci Hebi?
-I ty.
Parsknęłam śmiechem.
-Błagam cię, Hoax, skończ. Chciałam powiedzieć ci, że wyjeżdżam.
-Jak to wyjeżdżasz?- Jego jasne tęczówki gwałtownie się rozszerzyły.
Przekrzywiłam głowę i zagryzłam usta, czując, że do oczu zaczynają napływać mi łzy.
-Postanowiłam, że nie mogę tutaj dłużej zostać. Ze względu na ciebie, na Rena, Sol, a przede wszystkim siebie. Nie potrafię, nie chcę.
-O czym ty mówisz? A co z nami?- Odsunęłam się, kiedy spróbował mnie objąć.
-Nie ma żadnych "nas", Hoax. Nigdy do siebie nie pasowaliśmy, dobrze o tym wiesz. Szkoda tylko, że tak wiele zniszczyliśmy, zanim zdałam sobie z tego sprawę. Nie kocham cię. Nie wiem czy kiedykolwiek kochałam i czy ty kiedykolwiek kochałeś mnie.
-Faith, przestań. Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz...
-Wiem co mówię. Przykro mi, ale to koniec.
Odwróciłam się, czując, że właśnie zniszczyłam wszystko, o co jakiś czas temu tak zaciekle walczyłam i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Powiedz chociaż co masz zamiar zrobić...- Głos Hoax'a odbił się echem w mojej głowie.
-Zacząć wszystko od początku. Bez ciebie, bez Rena - bez kogokolwiek.
Teraz liczy się już tylko mój brat. Ice i jego dzieci. Tylko na nich mi zależy...
Hoax westchnął i zrobił krok w moją stronę, ale nie odważył się mnie dotknąć.
-Proszę, zastanów się jeszcze nad tym. Możemy wszystko naprawić, wyjechać razem gdzie tylko będziesz chciała.
-Przepraszam cię, Hoax, ale nie... Życzę ci powodzenia.
Podjęłam decyzję. Zamknęłam za sobą jedne drzwi. Teraz nie mogę się już wycofać. Czas otworzyć następne...
(Sory za to opo, zrozumiecie niedługo)
Faith nie może odejść :( Nie... :((( / Kim
OdpowiedzUsuńA miałem takie plany... ;) Mam nadzieję, że nie odchodzisz na długo / Nat
OdpowiedzUsuńEj to ja miałem plany :P No cóż.... Podpisuję się ;) / Dastian
UsuńKocham twoje opowiadania i tak jak chłopaki mam nadzieję, że nie odchodzisz na długo :*
OdpowiedzUsuńAle zaraz...tak poprostu zostawiasz swojego Hoaxa?~ Szazek
OdpowiedzUsuńFaicia nieee! Nie zostawiaj nas ;-;
OdpowiedzUsuńJeszcze ciągle tam jestem... Tylko, że Hoax był pierwszą sprawą do załatwienia 😉
OdpowiedzUsuń