Z lekką irytacją patrzyłem jak czarnowłosa Alfa całuje w usta tego wkurzającego typa, który chwilę wcześniej przerwał bezwstydnie moją rozmowę z dziewczyną. Już kolejny raz w tym dniu ścisnąłem boleśnie dłoń w pięść, wywiercając w piersi blondwłosego chłopaka dziurę wielkości oceanu spokojnego. To było takie wkurzające, czuć się tak jak czułem się właśnie w tej chwili. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna poczułem się bezsilny. Czując przypływ jeszcze większej irytacji i złości przypomniałem sobie moją rozmowę z tym Alfą od siedmiu boleści, który jako pierwszy zadał mi jedyne pytanie, na które bałem się odpowiedzieć. Mimo to nie straciłem nad sobą kontroli, tylko odpowiedziałem na nie tym samym znudzonym głosem i z tym samym zimnych uśmiechem, który tak często mi towarzyszył. Sol. Dziewczyna, której szukałem i którą miałem zabić, wraz z jej nienarodzonym dzieckiem, które może być zagrożeniem dla Rady. Z niesmakiem mlasnąłem językiem. Rada… Bllleee… Z odrazą, która nadal wykrzywiała mą twarz spojrzałem w kierunku Rena, który taksował mnie nieufnie wzrokiem z przeciwnego kąta groty. Ojjj… Gdybyś wiedział stary, po co Oni mnie tu przysłali. Pomyślałem wbijając w niego twarde spojrzenie.
- Nie mam zamiaru nikogo krzywdzić – syknąłem niemo w myślach, w kierunku ciemnowłosego, który na dźwięk mojego głosu w swojej głowie, skrzywił się.
- Oby to była prawda, bo inaczej rozerwę ci gardło, psie! – usłyszałem jego odpowiedź, której moc sprawiła, że spiąłem się delikatnie, co mistrzowsko ukryłem przed obecnymi w pomieszczeniu osobami.
Kurwa… Jest jeszcze jedna sprawa. Przypomniałem sobie nagle i odwróciłem wzrok w stronę drobnej blondynki, o iście anielskiej twarzy, która z przejęciem i beztroską rozmawiała z nowo poznaną ponętną i elegancką dziewczyną, którą był nie kto inny, jak ulubienica całej Rady. A zwłaszcza tego oślizgłego, cholernego gada, Avenal’a.
Jeżeli ci gnoje dowiedzą się, że jest jeszcze jedna władająca Duchem... Cholera, wtedy będzie ciekawie i mój plan szlak weźmie. Przymknąłem powieki ze zmęczenia i dopiero po krótkiej przerwie ponownie spojrzałem na Małą. Ona czując moje spojrzenie na sobie, odwróciła swoje oczy w moją stronę. Widząc, że nadal nie odwróciłem wzroku spłonęła rumieńcem i spuściła głowę, po czym ponownie ją uniosła Na jej twarzy pojawił się słodki, nieśmiały uśmiech, który bez wahania jej oddałem. Kiwnąłem do niej delikatnie głową, na znak tego, że wszystko będzie dobrze i ponownie zacząłem przeczesywać pomieszczenie. Moje poszukiwania nie trwały długo, gdyż kilka sekund później mój wzrok padł na równie drobną, jak Hespe dziewczynę. Zapach, który wypełnił moje płuca utwierdził mnie w przekonaniu kim on jest. Sol. Odór śmierci, który towarzyszył jej i Sol, był niewyobrażalny, jednak to od Hespe czuć go było bardziej.Kolejny minus bycia pół wampirem i łowcą… Byłem bardziej wrażliwy na zapachy od pozostałych. Zjechałem spojrzeniem z twarzy wadery, na jej brzuch, który jako jedyny zdradzał to, że ma w sobie nowe życie. Wciągnąłem zachłannie powietrze do nozdrzy próbując tym samym wyczuć cokolwiek, co mogłoby mi pomóc. I wtedy oniemiałem. Czułem ją. Śmierć. Popatrzyłem w kierunku, z którego unosił się ten smród i wtedy zobaczyłem przerażoną twarz Hespe, która siedząc sztywno na kanapie patrzyła się przed siebie nieobecnym wzrokiem. Szybko i bez jakiegokolwiek zastanowienia podszedłem do niej, od razu padając na kolana.
- Hespe. Mała. Co jest? – pytałem, czując narastające napięcie w mym głosie. Lekko potrząsnąłem jej ramieniem, ale i to nie pomogło. I wtedy w kącikach jej oczu pojawiły się szklące łzy, które zaczęły spływać po jej delikatnych policzkach.
- Co z nią? – usłyszałem przerażony głos Arii, która z czułością głaskała ramię władającej Duchem.
- Hespe – ponownie spróbowałem do niej dotrzeć, tym razem łapiąc jej twarz w swoje dłonie, wycierając kciukami mokre smugi, które ją naznaczyły – Mała … Co jest?
- Chyba ma kolejną wizję – usłyszałem za sobą pełen napięcia głos Ice’a, który znikąd pojawił się przy moim boku, kolejny raz irytując mnie swoim zachowaniem. Mimo gniewu nie spuściłem wzroku z dziewczyny, po to aby odczytać, czy aby blondyn nie ma racji, ale nie widziałem niczego. Aura Hespe świadczyła tylko i wyłącznie o jej zagubieniu i przerażeniu. Na chwilę odetchnąłem z ulgą.
- Nie .. to nie o to chodzi. A tak w ogóle… - zacząłem, po czym przypomniałem sobie, jak go nie trawię - Hebi poszła i znowu zacząłeś się interesować Hespe?!
Syknąłem, nie kryjąc wrogości, jaką do niego czułem.
– Ona nie potrzebuje, żeby jej współczuć, lub opiekować z przymusu. To, że jesteś jej Alfą, nie znaczy, że masz się o nią aż tak troszczyć. Powinieneś wiedzieć do jakich zachowań dopuszcza cię to stanowisko. Taka krucha i delikatna dziewczyna jak ona, może źle zinterpretować twoje intencje.
Warknąłem i widząc jego zaskoczenie, uśmiechnąłem się w duchu z satysfakcją. Bez zbędnych słuch podniosłem się z klęczek. Wsunąłem jedną rękę pod jej zgięte kolana, a drugą objąłem jej ramiona i unosząc ją tak jakby ważyła tyle co nic, ostatni raz obrzuciłem stojącego koło mnie chłopaka zimnym spojrzeniem.
- Zastanów się… - rzuciłem do niego i wyszedłem, mocno ściskając w ramionach sylwetkę niebieskookiej przyjaciółki.
****
Ze strachem patrzyłem jak Hespe, nadal nieobecnym wzrokiem wparuje się w przestrzeń przed sobą. Od kilku minut nawet nie drgnęła. Kurwa, co jest?!Strach wypełnił moje serce i jeszcze ten Ice. Ten gość denerwował mnie bardziej niż pachołki Rady, z którymi musiałem „pracować”.
- Hespe… – już kolejny raz próbowałem do niej dotrzeć, ale tak jak poprzednio, nawet nie kiwnęła palcem na znak tego, że żyje.
- Ona tu jest – szepnęła drżącym ze strachu głosem - Jest we mnie. Nie zostawi mnie.
- Hespe… Kto? Kto cię nie zostawi? – dopytywałem się, ciesząc się tym, że jednak „żyje”. Dziewczyna mrugnęła nerwowo i przeniosła przerażony wzrok na mnie. Płakała.
- Obudziłaś się! – zawołałem i z ulga przytuliłem ją do piersi – Martwiłem się.
Ona objęła mnie drobnymi rękoma i wtuliła zapłakaną twarz w moje ramię.
- Kto by pomyślał, że taki typ jak ty, jest równocześnie taki miękki – zaśmiała się, na co ja wybuchnąłem szczerym śmiechem.
- Oj… Chcesz mnie zdenerwować. Kto tu jest miękki? – zmierzwiłem jej włosy dłonią.
- Yah! – zawołała z udawaną złością, po czym na jej twarzy znowu pojawiła się powaga.
Odwróciła się od mnie bokiem i objęła kolana rękoma, kładąc na nich brodę.
- Przepraszam… - westchnęła, patrząc na rozpościerający się przed nami krajobraz – Boję się, że sobie nie poradzę w dużym mieście… Moja inność jest, aż namacalna.
Zaśmiała się nerwowo. Popatrzyłem na jej profil, czując, że ma rację.
Jej żywioł nie da jej normalnie żyć. Westchnąłem i również popatrzyłem przed siebie.
- Pięknie tu – mruknąłem ,próbując rozładować to dziwne napięcie, które kłębiło się koło dziewczyny, w postaci brudno niebieskiej aury .
- Też tak uważam – odparła smutno.
- Hespe? Nie miałaś wizji , więc co się stało? – spytałem niepewnie, czując jak jej aura zabarwia się na delikatny, brudny zielony kolor, który świadczy o tym, że powoli zaczęła się zamykać przede mną.
No świetnie… Znowu nieufna. Kurwa… To denerwujące. Spojrzałem na nią i ponownie westchnąłem.
- No nic… Nie musisz mówić.
Dziewczyna za znak zrozumienia kiwnęła głową i uśmiechnęła się słabo.
- A jeżeli chodzi o miasto, to nie ma co się bać. Pomogę ci. Będę przy tobie – puściłem do niej oczko, a ona widocznie się rozluźniła.
- Dziękuję ci za to, że mi pomagasz – szepnęła i odwróciła się do mnie ukazując swą uśmiechniętą twarz – Ale nie musisz… Przecież wiem, że wolałbyś żeby na moim miejscu była Hebi.
Zesztywniałem, ale nie tylko przez pytanie, ale również przez Niego. Rozejrzałem się dookoła i wtedy go zobaczyłem, czując jego wściekłość. Ice.Zaśmiałem się. To się pobawimy.
- Owszem, chciałbym móc troszczyć się o Hebi, ale ona ma już obrońcę – odparłem smutno, wiedząc, że Alfa słyszy każde słowo wypowiedziane przeze mnie i Hespe - Ale nie zmienia to faktu, że nie wiem dlaczego, ale o ciebie też chcę się troszczyć.
- Tym obrońcą, o którym mówisz jest Ice, prawda? – spytała drżącym głosem.
Spojrzałem w kierunku chłopaka, który na dźwięk swojego imienia popatrzył na dziewczynę koło mnie.
- Yhym… Hebi wydaje się być z nim szczęśliwa – westchnąłem – Nie zaprzątaj sobie nim głowy. Masz mnie.
Po wypowiedzeniu ostatnich słów złapałem za dłoń zaskoczoną dziewczynę, której twarz zdążyła się już zmoczyć łzami i przytuliłem ją do piersi. Trwając tak w uścisku, razem z Hespe i patrząc na zdenerwowaną i jednocześnie zaskoczoną twarz Ice, zacząłem uzmysławiać sobie coś bardzo ważnego.Doszedłem do wniosku, że to co powiedziałem chwilę temu, nie było kłamstwem. Naprawdę chciałem się o nią troszczyć. Naprawdę chciałem, aby o tym wiedziała. A myśl o tym, że ten idiota ją rani, aż się gotowałem. Co się ze mną dzieje?! Przecież podoba mi się Hebi. Hebi… Moja czarnowłosa, wyniosła Alfa. Z ulgą stwierdziłem, że moje serc szybciej zabiło na wspomnienie jej uśmiechu i twarzy. Spuściłem jednak wzrok na twarz blondynki i wypuściłem powietrze z płuc. Hespe, skąd ja cię znam?
Niestety z zamyślenia wyrwał mnie głuchy warkot chłopaka, który nadal stał w wejściu do jaskini, patrząc w naszą stronę.
- Czego chcesz?! - syknąłem telepatycznie w jego stronę.
(Ice? Co cię do nas sprowadza?)
Świetne c:
OdpowiedzUsuńOpo całkiem spoko, ale lubię Ice'a... :< | btw, przydałoby się do oceniania jakieś ok, tak bez emocji :P /Kilmeny
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuper!!!!!!!!!!!!!!! Nataniel jest boski<3 ale po cholerę tam Ice?! WTF!
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że te opowiadania stają się dość schematyczne i w tych schematach często pojawiają się Hebi i Ice.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania - bardzo podoba mi się twój sposób pisania ;))))
Wiem, że się pojawiają, ale mogę to zrzucić na to, że to początek i nie mam w sumie o czym dokładnie pisać. Obiecuję, że jak będziemy już w mieście to będę pisał o ciekawszych rzeczach ;) / Nataniel
OdpowiedzUsuńCiekawe o co chodzi z Natanielem i Hespe
OdpowiedzUsuńObstawiam, że albo będą parą albo rodzeństwem. Zwykle tak to się kończy.
UsuńWszystko z Hespe i Natanielem wyjaśni się wkrótce, ale już teraz mogę napisać, że na pewno nie będą rodzeństwem ;) co do chodzenia ze sobą, to sam nie wiem z kim będę chodził / Nataniel
OdpowiedzUsuń