sobota, 18 kwietnia 2015

(Wataha Burzy) od Hebi

Opuszczając zebranie byłam tak zamyślona, że nie zauważałam niczego.
Kompletnie niczego.
Nie zauważyłam nowego graffiti, która oprócz tego, że upiększało szare ściany w dość jednoznaczny sposób instruowało zwolenników Rady co mogą sobie gdzie wsadzić. Bez słowa minęłam dwa wilkołaki, które wyglądały jakby zaraz miały zacząć naparzać się pierwszym co było pod ręką. Zignorowałam fakt, że weszłam w kałużę niewiadomego pochodzenia, tym samym brudząc sobie buty błotem. Nawet nie spojrzałam w miejsce, z którego dobywał się nieprzyjemny zapach drażniący każdego przechodnia.
Nieuniknionym więc było to, co się zdarzyło.
Nie zauważyłam wyłaniającej zza rogu postaci. Ona najwidoczniej też mnie zauważyła. Żadna z nas nie zwolniła.
- AAAUUUA! - zawyłyśmy jednocześnie, gdy wpadłyśmy na siebie.
Uderzenie było na tyle silne by zwalić nas na ziemię. Syknęłam i podniosłam się na łokciach.
- Kil! - rozpoznałam rozrzucone, czarne włosy wadery z Watahy Ognia.
- Hebi! - dziewczyna rozpromieniła się na mój widok.
- Kopę lat! - uśmiechnęłam się - Dawno się nie widziałyśmy.
- To prawda...
- Nic się wam nie stało?! - nawet nie zauważyłam kiedy obok nas pojawił się Ice. Przyklęknął obok patrząc mi w oczy.
Spojrzałam pytająco na Kilmeny.
- Nic mi nie jest - dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
- Co wy wyprawiacie? - w momencie, w którym otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, za naszymi plecami pojawił się Ren.
- Wpadłyśmy na siebie...- postanowiłam nie ciągnąć tego tematu - Ren, pamiętasz Kilmeny? Ice, to jest Kilmeny z Watahy Ognia. Jest uzdrowicielką. Kil, to Ice, Alfa Watahy Wody.
Ice posłał Kilmeny uroczy uśmiech po czym odwrócił się do mnie.
- Powinniśmy się zbierać - powiedział pomagając mi się podnieść.
- Im szybciej to załatwimy tym lepiej...- westchnął Ren po czym odwrócił się i odszedł.
Ice odprowadził go wzrokiem. Kiedy sylwetka Alfy Powietrza całkowicie zniknęła nam z oczu, blondyn powoli odwrócił się do mnie posyłając mi uśmiech.
Dziwny uśmiech.
Wydawało mi się, że to jakby nie jego uśmiech.
Pomyślałam, że w ogóle do niego nie pasuje.
Był taki...smutny?
Mimo to odwzajemniłam uśmiech.
- Hej, Kil, jesteś już spakowana? - zagadnęłam dziewczynę.
- Nie, jeszcze nie...
- Może ci pomogę?
Czarnowłosa rozpromieniła się, ale szybko spojrzała na Ice'a.
- Idźcie, później się spotkamy - chłopak nachylił się, żeby pocałować mnie w czoło.
Nawet nie ma takiej opcji, pomyślałam całując blondyna w usta.


Nie próbowałam unikać Ice'a, przeciwnie - chciałam spędzić z nim więcej czasu.
Z drugiej strony, pomyślałam, że spotkanie z Kilmeny nie mogło być przypadkowe. Wydawało mi się, że nie widziałyśmy się od wieków. Chciałam z nią porozmawiać. Potrzebowałam tej rozmowy.
(Kil? :))

2 komentarze: