Bardzo martwiłam się o Sol, kiedy zasłabła, jednak Ren zapewniał, że się nią zajmie. Cóż, co jak co, ale sprzeciwić się Alfie Powietrza łatwo nie jest. Właściwie i tak byłabym bezużyteczna, jeśli chodzi o wszelkie umiejętności lekarskie (czy nawet bandażowanie palca) jestem do niczego. Biorąc pod uwagę to, że nadal nie ochłonęłam po ponownym spotkaniu Mac'a mogłabym tam tylko przeszkadzać. Po znalezieniu się we własnej grocie w Jaskini Burzy próbowałam się uspokoić, żeby poukładać sobie to wszystko w głowie. Nie trwało to zbyt długo, bo zasnęłam. Gdy się obudziłam mogłam stwierdzić, że był już wieczór, bo przez szczeliny w skale nie wpadało już żadne światło.
Postanowiłam się rozejrzeć i poszukać innych członków Watahy. Gdy wyszłam na zewnątrz zobaczyłam Dark'a opartego plecami o skałę i zapatrzonego w gwiazdy.
- Jak się czujesz? - spytałam nieśmiało przerywając ciszę.
Chłopak się odwrócił, po jego wyrazie twarzy zrozumiałam, że był zdziwiony, że ja zadaję to pytanie.
- Normalnie - odparł wkładając ręce do kieszeni.
Zamyśliłam się. Właśnie zrozumiałam, że z całej Watahy Burzy została tylko nasza dwójka.
Westchnęłam.
- Ren, Faith, Nivra, Macabre. Kiedy tu przybyłam ich Watahy już istniały - podeszłam bliżej mówiąc bardziej do siebie niż do chłopaka - Utworzyli je stawiając na ich czele osoby, które najbardziej się do tego nadawały. Wiesz jak powstała Wataha Burzy? - uśmiechnęłam się na wspomnienie tego dnia, kiedy wszyscy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Nikt w tedy nie przypuszczał, że to się tak potoczy - Weszłam, powiedziałam, że zakładam tu Watahę i wybrałam sobie jakieś odludzie. Chcę powiedzieć, że to był zwykły kaprys gówniary. Wierzyłam, że podołam zadaniu jednak nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli...
Urwałam. Gwiazdy zapłonęły nienaturalnie szkarłatem, ale widziały to tylko moje oczy.
- Dążysz do czegoś...? - zbity z tropu moim zachowaniem Dark nie mógł już wytrzymać ciszy.
- Jeżeli teraz odejdziesz - odwróciłam się do niego - nie będzie to dezercja. Nikt nie będzie miał ci tego za złe. Prawdę mówiąc nawet się nie zdziwię.
Powoli ruszyłam do Jaskini. Dark milczał. Zatrzymałam się w wejściu.
- Jednak ja zostanę tu do końca - dodałam cicho, nawet nie wiedząc czy mężczyzna to usłyszał czy też nie - Mogę być ostatnią waderą w Niemych Górach, ale nie odpuszczę, bo Mac też nie odpuścił....
Płaczę ;c najlepsza ! <3
OdpowiedzUsuń