- Co to, kurwa, jest?! I co to tu robi?!- Wkurzone warknięcie, które sprawiło, że mała schowała się za mną ze zlęknioną miną.
- Łoho... Przestraszyłeś to.- Powiedziałem, starając się nie oddychać przez nos. Zwyczajnie nie zniósłbym zapachu, który zapewne na mnie został. Kurde, będę musiał się porządnie wyszorować. Tylko czy to coś da?
- Ale jedzie.- Najwidoczniej ktoś z zebranego tłumku ze swobodą wyraził swoje odczucia. W sumie się nie dziwiłem.
- Mógłbyś to wyjaśnić?- North lekko się skrzywił. Przynajmniej nieco spuścił z tonu, ignorując przy okazji moją uwagę.
- A mógłbyś uchylić okno?- Ruda wtrąciła swoje pytanko, machając dłonią przed twarzą.
- Pewnie i tak nic to nie da.- Wywróciłem oczami i spojrzałem w dół.- Wytłumaczyć mogę, choć sam nie rozumiem co tu się dzieje.- Zauważyłem sucho. I po co było tresować się na łowce? Przy Wendy wytrenowany zmysł węchy tak cholernie bolał.- Mogłabyś w końcu mi powiedzieć po co tu... em.. przyleciałaś?- Spytałem, przecierając przy okazji dłonią oczy. Halo, stoję obok tego, halo, mam najgorzej! Mimo wszystkich tych niedogodności mój głos był miękki i ciepły. Mięknę? A to ciekawe.
- Y-y.- Wendy pokręciła z przestrachem głową, mocniej przyczepiając się do mojego kolana. I gdzie tu ta wojowniczka, co to przeleciała na swych skrzydełkach przez połowę kontynentu, by mnie przed czymś ochronić? Właśnie... nadal nie czaję o co jej chodziło.
- Dzięki za współpracę. Tak więc to jest Wendy, którą poznałem w Los Angeles. Jak czuć jest to pół wilk w dodatku z uzdolnieniami magicznymi, a jest tu ponieważ... Właśnie do tego próbowałem dotrzeć, gdy tu wparowaliście.- Powiedziałem i nieco zakłopotany potarłem dłonią tył głowy.
- No to dowiedz się.- North zgromił mnie wzrokiem, a ja odpowiedziałem mu spojrzeniem wyrażającym jak bardzo mi nie pomaga.
- Jak mam się tego dowiedzieć skoro ją WYSTRASZYŁEŚ warcząc, szczerząc się, wrzeszcząc i przeklinając?- Wyrzuciłem zirytowany. Obserwowałem jak North przeciera dłonią twarz i wchodzi do pokoju, siadając na kanapie. Reszta tłumku też rozlokowała się w strategicznych miejscach pokoju- tzn przy otwartych oknach.
- Czy teraz mógłbyś spróbować wyciągnąć te informacje z tego dziecka?- Matka jako jedyna z całego towarzystwa nie miała problemów z milszym nazwaniem Wendy. Może dla tego, że zawsze miała słabość do uroczych maleństw? Nie żebym był uroczy i w ogóle...
- Jasne, jasne.- Przysiadłem przy małej i spojrzałem w te jej oczy, które od razu we mnie wlepiła. Uśmiechnąłem się do niej zawadiacko, jakby to miało rozluźnić całą atmosferę.- No to jak będzie, mała, wyjaśnisz mi o co chodziło z tym całym umieraniem?
Po pewnym czasie oczekiwania mała pokiwała głową.
( Wendiś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz