poniedziałek, 1 września 2014

(Wataha Wody) od Elizabeth

Sylwetka Ivalio wyłoniła się z lasu.
- Witaj- starał się zachować spokojny głos, ale ja idealnie wyczułam jego frustrację.- Nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo?- Nie -odpowiedziałam. Nagle nasze spojrzenia się spotkały, a ja ujrzałam jego wspomnienie rudej wampirzycy, pochylającej się nad nim, trzy ciała zwisające znad sufitu i krwiste znaki. To nie były  zwykłe runy, choć ktoś tak mógł sądzić.To były runy czarownic. Kiedy byłam małą dziewczynką, pewna czarownica pracująca na naszym dworze mnie ich nauczyła.
- Gdzie je widziałeś?- Co?- zmarszczył brwi, już się uspokoił.- Krwiste znaki!- Przy trupach, ale skąd wiedziałaś?- zignorowałam to pytanie.Nagle wszystko złożyło się w całość. Złapałam chłopaka za rękę i pobiegłam prosto do jaskini Rena i Sol.Bez zastanowienia wpadłam do ich sypialni, wyrywając ich ze snu. - Nie chciałabym wam przerywać, ale mamy duży problem.- odezwałam się, łapiąc oddech.- Jaki, do cholery?!- Wszystkie mięśnie Rena napięły się, dobrze widoczne bez koszulki.W oczach Sol  zaiskrzył strach.-Lepiej, żeby wszystkie Alfy się o tym dowiedziały... Rada nie jest sama, ma sojuszników. Naprawdę groźnych sojuszników.
***
W jaskini zebrali się Ren, Sol, Faith, Ice, Ivalio, Hebi i ja. Wszyscy czekali aż powiem, o co chodzi. No może nie wszyscy, bo Hebi, Ice i Faith wydawali się nieobecni, choć bardzo starali się kupić. Nic dziwnego.- Mówiłaś coś o nowych sojusznikach Rady.- Ren uniósł pytająco ciemną brew i objął Sol w pasie.-Tak, ymm... nie wiem jak to powiedzieć, ale wiem, że Radzie pomagają czarownice. Denalczycy.-Czarownice?- Sol zmarszczyła brwi.- Są wciąż czarownice czystej krwi?- Widać dużo nie wiecie o istotach chodzących po tej ziemi... nieważne. Ważne jest to, że ten fakt stawia sprawy w zupełnie innym świetle.- Skąd wiesz, że to czarownice?- Odezwał się Ice, patrząc na mnie z opanowaniem w błękitnych oczach.-Widziałam ich krwiste runy we wspomnieniach Ivalio. O ile się nie mylę, to one zamordowały waszego ojca. A jeśli chodzi o to skąd tak dużo o nich wiem, to... kiedy byłam mała, jedna z nich uczyła mnie krwistych run, ich historii. Znam nawet parę przydatnych czarów. Ale mniejsza o to, najgorsze jest to, że jeśli Rada miała jeszcze jakiejś wojska, są teraz one wzmocnione o grupę czarownic. I to dobrych, skoro zabiły trzy wilkołaki. Nasze szanse na wygraną z chwili na chwilę słabną. Ucieczka trzech wilków, śmierć kolejnych paru... ilu nas zostało? Kilkanaście. Wampiry nam pomagają, ale ich cena będzie naprawdę wysoka. Zastanawiam się tylko JAK wysoka.-My też mamy moce, i to całkiem niezłe.- Ren rzucił Sol tajemnicze spojrzenie.- Siły nie są może równe, ale jesteśmy w stanie wygrać. A jeśli masz na ten temat inne zdanie, to twój problem.- Nie chodzi mi o to.- Uśmiechnęłam się tajemniczo- Chodźcie...

***
Wyszliśmy na wielką łąkę.-A teraz patrzcie.Skupiłam całą swoją uwagę na chłód. Wyobraziłam sobie wielkiego lodowego niedźwiedzia.Wyciągnęłam ręce i jakieś cztery metry ode mnie stanął ogromny niedźwiedź z lodu.-Wyczarowałaś niedźwiedzia.- powiedział Ren bez entuzjazmu.- Świetnie. To wszystko?- Bądź cierpliwy.- odpowiedziałam Skupiłam na lodowej figurze całą swoją uwagę. Zamknęłam mocno oczy i starałam się usłyszeć jego ryk.Nagle usłyszałam go naprawdę, lodowa figura odżyła.-Wojowniku, rozkazuję  ci go zaatakować!- wskazałam na Rena, który machinalnie całkowicie się spiął, świadomie osłaniając Sol, którą popchnął za siebie. Niedźwiedź zaczął biec w jego stronę i był już na wyciągnięcie ręki, kiedy krzyknęłam.- Stój!- Niedźwiedź wykonał rozkaz.- Dziękuję. Możesz odejść. Bestia rozsypała się na tysiąc kawałeczków.Wszyscy się na mnie gapili. -Jak to zrobiłaś?- zapytała Sol.- Po zdjęciu klątwy eksperymentowałam z mocami. Mam teraz całkiem niezłe możliwości. Ale to jest zdecydowanie najlepsza z nich.-Jeden lodowy niedźwiedź nie zmieni naszego położenia.- Odezwał się Ice.-Jeden niedźwiedź nie.- Zgodziła się.- Co powiesz na całą Armię?-Dasz radę sterować całą armią?- O dziwo używanie tej mocy mnie nie wyczerpuję. Ale nie jestem wstanie wyczarować takiej ilość lodowych figur.- Spojrzałam na Ivalio. -Nie ma problemu, pomogę ci.Uśmiechnęłam się.- Oczywiście to nie zapewni nam zwycięstwa, ale na pewno wyrówna szanse.- zdążyłam w to naprawdę uwierzyć.
Ren skrzywił się nieznacznie i skinął głową na znak aprobaty. Ice potraktował to bardziej obojętnie, podobnie jak Faith i Hebi. Reszta skwitowała mój pomysł tylko znaczącym milczeniem.Cóż za entuzjazm. Ale  wiem, że są zmęczeni, załamani i najchętniej przeleżeli by na kanapie całą wieczność, jedząc lody. Mam nadzieję, że kiedyś wszyscy będziemy mieli tak spokojne życie. Wygramy tą wojnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz