Miałam nadzieję, że wszystko już sobie uporządkowałam, że nigdy nie zapomnę o tym co się stało, ale nie będę żyła przeszłością, że sprawię, że Mac będzie ze mnie dumny...
Czasami wydaje mi się, że czuję jak jego szkarłatne oczy za mną podążają. Prawdę mówiąc czułam się winna, że nie było mnie przy nim kiedy umierał. Było mi źle, że nie zdążyłam mu powiedzieć o wszystkim co czuję, że moje "kocham cię" zawsze poprzedzało "chyba" albo "wydaje mi się", że nigdy nie potrafiłam powiedzieć tego, co tak bardzo chciałam i że mamy tak niewiele wspólnych wspomnień... Kiedy Ice przypomniał mi o zebraniu, na którym powinny pojawić się wszystkie Alfy, pomyślałam, że znam kogoś kto mógłby pomóc mi to wszystko naprawić.
***
- Chodź. - Ren złapał rękę Sol i lekko pociągnął ją za sobą, jednak mu w tym przeszkodziłam.
- Mogę ci ją porwać, Ren? - uśmiechnęłam się do Alfy Powietrza, dotykając ramienia dziewczyny. Ren uniósł jedną brew i otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Sol go uprzedziła.
- Zobaczymy się później - powiedziała, całując go
- Nie szlajajcie się za długo i uważajcie na siebie - mruknął z niezadowoleniem Ren i ruszył w kierunku jaskiń. Kiedy upewniłam się, że ja i Sol zostałyśmy same, chciałam przejść do rzeczy. Niestety, uświadomiłam sobie, że nie mam pojęcia co powiedzieć. Przecież to, o co chciałam poprosić, nie było zabawką pod choinkę...
- Moje kondolencje Hebi...- Sol przerwała ciszę.
- Sol...- spojrzałam jej w oczy - Głupio mi o to prosić, jednak jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc.
- Śmiało - dziewczyna wyglądała na zaciekawioną.
- Chciałabym...- głos prawie mi się załamał, ale musiałam dokończyć- Chciałabym ostatni raz z nim porozmawiać.- Nie ma problemu. Trochę mnie to męczy, jednak czego się nie robi dla siostry? Kiedy usłyszałam odpowiedź Sol poczułam jak do oczu mimowolnie napływają mi łzy. Cholera, obiecałam sobie, że już nie będę płakać!Poczułam ogromną wdzięczność do stojącej przede mną dziewczyny.- Przepraszam...- bąknęłam, kiedy zostałam przez nią przytulona. - On zawsze jest przy tobie, bez trudu się połączymy. Musisz tylko dać mi chwilę - tłumaczyła Sol - Uwierz, że wiele duchów krąży wokół nas. Kiwnęłam głową dając znak, że rozumiem. Dziewczyna złapała moją rękę. - Tęskniłem Hebi...- prawie krzyknęłam, kiedy po dłuższej chwili, Sol przemówiła głosem Macabre'a. - Mac... - zaczęłam. - Chwileczkę Hebi - przerwał mi "Mac" - Sol,pozwolisz, że przeniesiemy się gdzieś indziej z Hebi? Będę mógł ci oddać ciało, bo wiesz...Niektórych rzeczy nie wypada mi teraz robić - chłopak najwyraźniej podjął próbę żartu.- Przeniesiemy się gdzieś? Jak ty chcesz...- chciałam zapytać jak chce to zrobić, ale w połowie zdania zrozumiałam i zaniemówiłam. Patrzyłam na moje oparte o ścianę ciało z szeroko otwartymi oczami. Kiedy się obróciłam zobaczyłam, że mojej dłoni nie trzyma jużSol tylko czarnowłosy mężczyzna. - Mac...!Wiatr, który wcześniej był ledwo wyczuwalny, terazstał się silniejszy i bardziej porywisty. Wydawało mi się, że wszystko wokół zaczęło wirować, oraz otoczenia zamazał się całkowicie i przybrał postać bezkształtnych plam. W ciągu kilku sekund wiatr zaczął zwalniać. Gdy ustał całkowicie, mogłam stwierdzić, że znalazłam się w całkiem pustej przestrzeni. - Co się stało? - wykrztusiłam patrząc na Mac'a.- Hm, powiedzmy, że zabrałem twoją duszę na spacer...W każdym razie nie przejmuj się, zaraz wrócisz do swojego ciała... - Ale gdzie jesteśmy teraz? - Właściwie to sam nie wiem...Wydaje mi się, że to po prostu przestrzeń przeznaczona dla dusz, które...no wiesz.Wpatrywałam się w czerwonookiego chłopaka jak w obrazek. Nie mogłam uwierzyć, że go widzę, że z nim rozmawiam, że to naprawdę on. Byłam w takim szoku, że wszystko, łącznie z jego słowami, bardzo wolno docierało do mojej świadomości. Nie wiedziałam jak na to zareagować."Chrzanić rozsądek!" Zdecydowałam się zwyczajnie rzucić byłemu Alfie Ognia na szyję. - Mac! Tak się cieszę, że cię widzę! Ty idioto! Nie!To ja jestem idiotką! Przepraszam! Przepraszam, że mnie przy tobie nie było! Cholera, tak się cieszę, że tu jesteś! Chciałam...- H-hebi...ja...się t-trochę...du-uszę...! - Hm, widzę, że nadal masz to samo poczucie humoru! - żachnęłam się, zwalniając uścisk i patrząc prosto w oczy chłopaka - Wytłumaczysz mi jak można udusić kogoś kto... Miałam ochotę odgryźć sobie ten długi jęzor. - Wiesz, jesteś bardzo zdolną dziewczyną! - Macabre posłał mi szelmowski uśmiech. - Mac, chciałam ci powiedzieć...- zdałam sobie sprawę z tego, że już drugi raz tego dnia nie wiem jak zamienić moje uczucia na słowa. - Nie musisz Hebi. - popatrzyłam zdziwiona nauśmiechniętego mężczyznę - Wiem...Myślisz, że nikt nie jest w stanie rozszyfrować twoich uczuć pod tą "maską"? Chyba zapomniałaś, że ja nie jestem...nie byłem tak do końca "normalny".Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Mac delikatniezatkał mi usta swoimi. Do końca naszego ostatniego spotkania nie mówiliśmy nic. Niemusieliśmy. Nasze ciała zawsze dogadywały się lepiej niż usta. Nie zapomnęostatnich słów, jakie usłyszałam od Mac'a na pożegnanie, będąc już jedną nogą na ziemi, i jego smutnego uśmiechu. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam stojącą nade mną Sol.- Sol...Dziękuję - uśmiechnęłam się do dziewczynyJestem twoją dłużniczką.- Nie dziękuj - dziewczyna odwzajemniła uśmiech - AleMac nie powinien był nigdzie zabierać twojej duszy. Mówiłam mu, żeby z tobą rozmawiał w moim ciele...- Nawet teraz łamie zasady...- zażartowałam. Sol przyjrzała mi się dziwnie przenikliwie, ale za raz się uśmiechnęła. Razem poszłyśmy w stronę, w którą wcześniej udał się Ren. Czułam się o niebo lepiej, kiedy w głowie nadal szumiały mi te słowa: "Zawsze będę ciękochał".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz