wtorek, 4 listopada 2014

(Wataha Burzy) od Hebi

- Pasjonujące! - zachwyciłam się nowo przybyłą. Kilmeny wydała mi się naprawdę interesującą osobą, podobnie jak jej umiejętności- Chodź. Przedstawię Cię innym – zaproponowałam chwytając dziewczynę za rękę.
- Okej - uśmiechnęła się trochę niepewnie - Długo będziemy szły? Może w tym czasie mi trochę o życiu tutaj opowiesz?
- Nie ma problemu - mrugnęłam do niej - Od czego tu zacząć... - zamyśliłam się - Na początek przybliżę ci nieco naszą hierarchię i panujące tu reguły. Kiedy będziemy już na miejscu trzeba będzie przedstawić cię Renowi. Widzisz, Kil, niedawno mieliśmy tu niezłe zamieszanie, jeśli mogę to tak nazwać. Wiele się zdarzyło i w związku z tym wszystkim Ren, Alfa Watahy Powietrza, pełni funkcję kogoś w rodzaju "głównego przywódcy" - wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam więc, gdy teraz przyszło mi komuś o tym opowiadać nie wiedziałam jak ubrać wszystko w słowa. Moje ostatnie stwierdzenie nieco mnie rozbawiło - Co do Watahy Ognia, do której chcesz dołączyć...Mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujesz. Co prawda Wataha nie podsiada zbyt wielu członków - w tym momencie zaczęłam się zastanawiać czy w ogóle, bo nikogo stamtąd nie widziałam od bardzo dawna - ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni.
 - A co z Alfą Watahy Ognia? - spytała z zaciekawieniem Kil.Znowu musiałam zastanowić się co odpowiedzieć. Poczułam ukłucie w piersi na wspomnienie zmarłego.
 - Czy...coś się stało? - Kil wyglądała na zmieszaną. Pewnie zdziwiło ją moje zachowanie.
 - Eh, nie - zaśmiałam się nerwowo - Przepraszam, więc Alfa Ognia...Alfą Ognia był Macabre.
 - "Był"?
 - Był...- mruknęłam - Już go z nami nie ma. Zginął na wojnie.
- Oh...- dziewczyna jeszcze bardziej się zmieszała - On był dla ciebie ważny?
 To aż tak widać?! To naturalne, że nie uda mi się z tym pogodzić w tak krótkim czasie, ale...Myślałam, że już mi lepiej.
 - Wróćmy do tematu - uśmiechnęłam się najszczerzej jak tylko w tym momencie potrafiłam - Ponieważ Wataha Ognia nie ma przywódcy każdy może ubiegać się o to stanowisko. Chętna? - mrugnęłam do dziewczyny i posłałam jej szelmowski uśmiech na co ta odpowiedziała uśmiechem.
Resztę drogi rozmawiałyśmy o pierdołach.
Naprawdę było mi szkoda, że nie zostanie ze mną dłużej, ale nie mogłam nic na to poradzić. W końcu dotarłyśmy na miejsce.
 - Wolisz tu poczekać czy pójść ze mną?
 - Pójdę - odpowiedziała dziewczyna po krótkim namyśle - Porozglądam się.
- Dobrze. Tylko nie oddalaj się, bo będę musiała cię szukać, a Ren cierpliwością nie grzeszy - zażartowałam.
Ruszyłyśmy szukać Alfy Powietrza.
 (Ren, wygrzebiesz dla nas odrobinkę czasu?:))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz